czwartek, 2 sierpnia 2012

Rozdział 8

Podkład

✲✲✲

            Dzień z samego rana zapowiadał się do kitu. No i taki był, przynajmniej dla Sakury. Naruto cieszył się i starał zapoznać bardziej z Kankuro i Hinatą. Jednak marnie mu to wychodziło. Hinata jak nie była cała czerwona, to znowu mdlała, a Kankuro, cóż.. Nie za bardzo zamierzał się kumplować. U Sasuke sytuacja była inna. Zupełnie inna. Nowi członkowie drużyny nie zwracali na bruneta zbytniej uwagi, bo byli pogrążeni między sobą w ciekawej konwersacji.
        Sakura siedziała nieco podirytowana zalotami Takeshi’ego i obojętnością Gaary, ale nic się nie odzywała. Miała tylko nadzieję, że ten dzień się szybko skończy. W momencie, kiedy Takeshi miał opowiedzieć zakończenie swojego mało śmiesznego dowcipu, podszedł do stolika jakiś chłopak, mówiąc, że czerwono włosy jest potrzebny. On natychmiast przeprosił i pięknie ukłonił się, mówiąc, że jutro się zobaczą i szybko wyszedł z lokalu z drugim shinobi’m. Sakura poczuła nieco ulgę.
- Poszedł już sobie? - zapytała się sama siebie, rozglądając się dookoła, nie licząc, na żadną odpowiedź. 
- Poszedł - powiedział Gaara, patrząc przez okno.
- Wakatteru, myślałam, że go zatłukę normalnie na miejscu. Jak ja z nim wytrzymam cały ten czas? - pytała sama siebie.
- Masz adoratora, powinnaś się cieszyć - powiedział dalej na nią nie patrząc.
- Adoratora? Cieszyć się? Ha ha ha ha. Wolałabym, żeby mnie przejechała małpa ciągnikiem, niż mieć "takiego" adoratora – powiedziała, uśmiechając się do chłopaka ciepło, po czym wstała i powiedziała.- No nic, ja już sobie pójdę. Widzę, że nie za bardzo cieszysz się z tego spotkania - powiedziała, ale nie zdążyła dokończyć, bo czerwonowłosy jej przerwał.
- Fakt, ty chyba również - powiedział wstając i po chwili dodał. - Też już pójdę.
- A czy czasem hotel, w którym się zatrzymałeś, nie leży na Alei 28? - zapytała ni z tego ni z owego.
- Hai - odpowiedział krótko, kierując się z nią do wyjścia.
- W takim razie kawałek drogi pójdziemy razem. Spory kawałek - uśmiechnęła się do niego wesoło, a po kilku sekundach powiedziała. - Byłoby ci ładnie, gdybyś się uśmiechał - od razu pożałowała tego, co powiedziała i w myślach skarciła samą siebie.
Chłopak spojrzał przez chwilę na dziewczynę i powiedział - możliwe.- Po czym odwrócił swój wzrok przed siebie. Dalsza droga minęła im w milczeniu.
Nie rozumiem dlaczego tak dziwnie się czuję, kiedy się do mnie uśmiecha. Czuję takie ciepło w sercu ehh.... Nie ważne... - myślał Gaara.

            Jest dokładnie tak jak myślałam. Ona go próbuje uwieść. Jeśli uważa, że jej się to uda, to grubo się myli. Muszę zacząć interweniować. Nie dopuszczę do tego. On jest mój i tylko mój, nikt mi go nie odbierze! Kiedy nadarzy się tylko okazja, to ja jej już pokażę - myślała zazdrosna szatynka, obserwując uśmiechającą sie Sakurę do Gaary, idących uliczkami Konohy.

- Więc, widzimy się jutro! – krzyknął, oddalając się blondyn. - Nie jest tak łatwo jak myślałem. Muszę się postarać i zakumplować z tym Kankuro. Hm.... Hej, Sasuke! - krzyczał błękitnooki, biegnąc do członka klanu Uchiha.
- Nani? Jeszcze jego mi tu brakował.- pomyślał brunet, zatrzymując się i czekając aż Naruto do niego podbiegnie.
- Jak ci minął dzień? - zapytał blondyn.
- Kiepsko - powiedział krotko czarnowłosy.
- Mnie świetnie. Na początku... - Sasuke nie słuchał nawet blondyna, myślał jakby go tu spławić, gdy nagle... Naruto przestał mówić i coś krzyknął. Chłopak zauważył Sakurę razem "z tym" gościem z Suny - jak on go nazywał. Widział jak dziewczyna się z nim żegnała i podbiegła do nich.
- Jak tam Sakurcia-chan? - zapytał wesoło Naruto.
- Nie najgorzej - powiedziała różowowłosa.
- No pewnie. Skoro masz teraz "przyjaciela", który cię odprowadzi do domu - powiedział wściekle czarnooki, odchodząc od zdezorientowanej dwójki.
- Sasuke-... kun... o co ci chodzi? - powiedziała smutno sama do siebie, wpatrując się w odchodzącą sylwetkę mężczyzny. Całej tej scenie przyglądał się młody, czerwonowłosy shinobi, nie rozumiejąc ani Sakury ani pozostałej dwójki. Po chwili ruszył w stronę, w którą udał się Sasuke, zastanawiając się po drodze, co te zawody przyniosą mu nowego w jego życiu.
Może się zrobić ciekawie... - pomyślał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz