środa, 8 sierpnia 2012

Rozdział 13

Podkład

✲✲✲


Jednak w połowie drogi zostali zaatakowani przez shinobich z Kiri. Mieli sporą przewagę liczebną.
- Dobra robota Takeshi - powiedział jeden z nich. 
W tej chwili wszyscy patrzyli na czerwonowłosego chłopaka.
- Co się tutaj dzieje? Ja nic nie rozumiem - mówił blondyn.
- Co? Ja ci wszystko wyjaśnię - powiedział fioletowłosy chłopak, którego Sakura i Gaara widzieli w restauracji. - Podczas, gdy jadłeś ramen, to było hmm.... dwa czy trzy dni temu. Mniejsza z tym. Więc jadłeś ramen, Takeshi się do ciebie przyłączył i, gdy nikt nie widział, do jednej porcji wsypał ci pewien środek. Kiedy zjadłeś, poszliście się przejść. Zabrał cię tam, gdzie nikt nie chodzi, a wtedy wyciągnął z łatwością wszystkie potrzebne nam informacje. Wykorzystamy je do naszych planów. To nie jest takie trudne -skończył opowieść Iraki.
- Ale czemu ja tego nie pamiętam?- zapytał blondyn.
- Dzięki temu środkowi oczywiście - powiedział spokojnie shinobi Kiri.
- Ty... śmieciu, a ja ci zaufałam. Jak mogłeś?!! - krzyczała Sakura.
- Ja... ja... ja nie miałem innego wyjścia - powiedział Takeshi.
- Jak to nie miałeś?! To wszystko co mówiłeś to kłamstwo, ale po co? - zapytała różowowłosa.
- Po to moja droga, że miał się do ciebie zbliżyć i rozkochać cię w sobie, a  potem wykorzystać do tego, abyś zabiła Hokage. Ale to mu się nie udało, więc wybraliśmy inny cel. Cel, który nas nie zawiedzie. Zabije ją bez problemu - odpowiedział za Hakiro Mozai (Mozai Iraki - dop. aurotki).
- Jak możecie być tacy podli? Sakura ci zaufała Takeshi, ja również, a ty nas zdradziłeś - mówił Naruto.
- Dlaczego? - zapytała Hinata.
- Co dlaczego? - zapytał się Takeshi.
- Jej chodzi o to, po co, a właściwie dlaczego to zrobiłeś - odpowiedziała Sakura.
- Dlatego, że jeśli bym tego nie zrobił, to mizukage by mnie zabił, a nie mogę zginąć, jeszcze nie teraz… - powiedział Hakiro.
- Śmierć jest lepsza od czegoś takiego. Robiąc to, brakuje wam honoru i godności. Nie macie prawa nazywać siebie shinobimi - mówił Naruto.
- Prawdziwy shinobi nigdy nie zniża się do takiego poziomu - mówił Shikamaru.
- On nigdy się nie poddaje. Zawsze walczy, kiedy jest taka konieczność - mówił Sasuke.
Rodzeństwo no Sabaku nie odezwało się ani słowem .Teraz mieli poważny dylemat. Musieli jeszcze raz porozmawiać z Bakim.
- Skoro... jesteście tacy i zależy wam na zagładzie Konohy, nie ma innego wyjścia - to mówiąc ,rzuciła się do ataku. Rozpoczęli walkę między sobą. 

✲✲✲

Ruszyła za Shizune. Nie wiedziała dokąd. Po prostu szła za nią, gdy nagle ta, rzuciła w nią kilkoma shirikenami. Nie udało jej się wszystkich wyminąć. Niektóre znalazły się w ciele blondynki.
- Co ty wyprawiasz Shizune? - zapytała wściekła. 
- Nie jestem Shizune. Nazywam się Akai Namira – powiedziała, ukazując swoje prawdziwe oblicze. - Powiedź ostatnie życzenie zanim cię zabiję.  

✲✲✲

Obudził się. Był zdziwiony tym, co zobaczył. Znajdował się w dużym i pięknym pokoju. Była w nim szafa, szafka nocna, biurko, podłoga, drzwi, krzesło i łóżko, wykonane z drewna, prawdopodobnie dębu. Okno wpuszczało do pomieszczenia dużo światła. Ściany były koloru beżowego, a firanki oliwkowego, pościel miała barwę jasnego pomarańczu. Cały wystrój dopełniały piękne kwiaty. Czerwone róże, które stały w barwnie zdobionym wazonie na biurku. Z okna rozciągał się niepowtarzalny widok na wspaniały ogród. Niestety pole widzenia było ograniczone, gdyż jakieś 500 metrów od okna znajdowało się ogromne drzewo, przysłaniają wszystko, co było za nim.
Chciał się jednak dowiedzieć, skąd się tu wziął, gdzie jest i co się stało. Po kilku minutach próbował wstać, jednak, to mu się nie udało. Gdy próbował usiąść, czuł silny ból, dlatego zaprzestał prób wykonania owej czynności. Wtem duże drzwi zaskrzypiały i otworzyły się. Do pokoju wszedł kapitan Yamato.
- Co się stało? Jak się tu znalazłem i gdzie w ogóle się znajduję? - przeszedł do rzeczy.
- Byliśmy na misji. Zaatakowano nas, a ty lecąc na tym swoim narysowanym ptaku hmm... jakby to tutaj... no zostałeś zraniony i zacząłeś spadać. Jednak miałeś szczęście, bo zdążyłem cię uchronić przed upadkiem. Na pomoc przyszła nam drużyna Gai’a. Teraz jesteśmy w kraju Fal u moich znajomych. Nie przejmuj się niczym. Do wioski niedługo wrócimy, a wszystkie informacje przesłaliśmy w tamtym liście.
- Wiem - powiedział Sai.
- Dobrze. Przyniosę ci coś do jedzenia, bo na pewno jesteś głodny - powiedział Kapitan i wyszedł. 

✲✲✲

           Dopiero teraz zrozumiała. Wszystko dokładnie sobie obmyślili, a ona się tego nie domyśliła. Wpadła w sieć tak, jak ryby, które schwytał rybak. Musiała się szybko pozbyć tej dziewczyny i pomóc swoim shinobim. 
         Znowu unik, potem atak i tak w kółko. To zaczęło się robić nudne. Wpadła na pomysł. Stworzyła klona, który za nią walczył, a sama ukryła się pośród zielonych koron wysokich drzew i czekała na odpowiedni moment. W końcu taki się pojawił. Wyskoczyła z ukrycia i uderzyła przeciwniczkę, która upadła bardzo twardo. Dalsza walka była zbędna, gdyż Akai została znokautowana. Teraz leżała, jakby wypiła za dużo koniaku. Tsunade zabrała ją i od razu pobiegła do biura. 

✲✲✲

Walka była trudna. Przecież mieli przewagę. W jednym momencie doszło jeszcze dwóch z Kiri. Należeli do drużyny razem z Matsuri. Z nią nie mieli najmniejszego problemu, Pokonali ją w mgnieniu oka. Była bardzo słaba, fakt. Ale przynajmniej starała się. A to już coś.
         Wiedzieli, że muszą sobie poradzić sami, bo jak na razie nie mogli liczyć na pomoc. 
        W jednej sekundzie Takeshi i Sakura oddalili się z miejsca walki. Nie uszło to jednak czyjejś uwadze. Znaleźli się teraz pomiędzy drzewami. Kierowali się dalej, a właściwie Sakurcia  ścigała chłopaka. Uciekał jak tchórz. Rzuciła w niego kilkoma shuriken’ami i kunai. Wyminął je. 
Znaleźli się po pewnym czasie z daleka od wszystkich. Byli na małej polance, a nieopodal płynęła sobie rzeczka. Widok był wspaniały. Widoczne były z tamtego miejsca delikatne zarysy wysokich gór, których szczyty były ośnieżone białym puchem. Chmury bieliły się na niebie, a słońce wspaniale komponowało się na błękitnym niebie.  
Teraz patrzyli na siebie. Stali naprzeciwko dwóch wiosek. Nie byli już drużyną. Byli wrogami. Ruszyła i zaatakowała. Rzuciła kilkoma kunai’am. Ominął je bez problemu. Kontratakowała, lecz tym razem próbowała go uderzyć. Udało się. Poleciał do tyłu od siły uderzenia. Jednak wstał i to teraz on zaatakował. Złapał ją za włosy. Nie miała wyboru. Odcięła je, tym samym, uwalniając się.

✲✲✲

Posłała już do lasu ANBU. Teraz musiała czekać. Nie było innego wyjścia. Hokage nie może iść i walczyć. Jej zadaniem jest ochrona wioski, nawet kosztem życia shinobich. Ninja są tylko jednostkami, które można, a czasem nawet trzeba poświęcić. To po postu małe elementy całego systemu zegara, elementy, które, gdy przestają działać, można zmienić w każdej chwili. Taki jest los shinobich...    
Teraz liczyła tylko na to, że ktoś z Kiri pozostanie przy życiu lub nie zbiegnie. Namira zabiła się mówiąc, że Wioska Liścia zginie, a ona nie zdradzi Kiri i nic nie powie. Dlatego popełniła samobójstwo. By nie była poddana przesłuchaniu podczas, którego mogła cokolwiek powiedzieć i narazić swój dom. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz