Podkład ♫
✲✲✲
Poszła do domu,
a po 30 minutach do Hokage. Po treningu wróciła znowu do domu. Dawała z siebie
120%. W końcu musi dotrzymać własną obietnicę. Czuła się strasznie źle. Tsunade
widziała, że coś jest nie tak z nią. Nawet się jej pytała, co się stało.
Oczywiście Sakura powiedziała, że nie i starała się być uśmiechnięta i radosna,
jak przed zdarzeniami z dzisiejszego dnia, ale coś jej to nie wychodziło. Była
przez cały czas nieco smutnawa. Jednak całkowicie skupiona na treningu.
Kiedy była już
w domu, dalej o wszystkim rozmyślała. Dopiero teraz zaczęła żałować, że jest
ninja jak i cieszyć z tego powodu. Żałować, bo poznała i pokochała Sasuke, ale
czy na pewno pokochała? Podczas misji, może przecież stracić przyjaciół jak i
właśnie życie, a to jest nie fajne. A czemu się cieszyć? Bo dzięki temu poznała
swoich przyjaciół, jak i wiele ludzi, którzy są warci uwagi.
✲✲✲
Wrócił do domu.
Szyja bolała go niemiłosiernie. Ten ból był nie do zniesienia. Dlaczego to
zawsze padało na niego? Przez całe życie miał samego pecha, zero szczęścia.
Nadal nic się nie zmieniło. Poczuł się słabo, ale nie stracił przytomności.
Trzymał się na nogach.
Poszedł się
położyć do swojego pokoju. Szedł ostrożnie przy pomocy ściany. Sam już nie
wiedział, co ma robić. Czuł się taki... Bezsilny... Taki... Bezsilny.
Orochimaru miał rację. On potrzebował większej siły niż ktokolwiek z Konohy
jest w stanie mu dać. Ale i tak się nie da. Musi być silny. Nie może
pozwolić na to, aby chęć zdobycia siły, wzięła nad nim górę.
Nareszcie
doszedł. Wszedł do pomieszczenia. Ściany były koloru zielonego, podłoga
drewniana, a firanki zasłaniające gigantycznie duże okno fioletowe. W pokoju
była szafa, duże łóżko z błękitną pościelą, biurko, a przez okno był wgląd na
prześliczny ogród i wspaniałe zachody słońca.
Sasuke położył
się na łóżku, trzymając rękę na szyi. Męczył się jeszcze przez chwilę, jednak
udało mu się zasnąć.
✲✲✲
Noc była bardzo
spokojna. Niebo pełne roześmianych gwiazd. Wszystko wokoło odpoczywało po to,
aby podczas dnia pokazać światu swoje zalety i atuty. Konoha - największa
potęga świata ninja, wspaniali shinobi, niebezpieczne misje, ale czy tylko to
się liczy? Nie. Każda wioska i ludzie są ważnie. Nawet zdrajcy. Trzeba nauczyć
się wybaczać błędy. Ale czy to jest możliwe? Czy ktoś, kto wyrządził komuś
wielką krzywdę jest w stanie przyznać się do tego błędu? Całkiem możliwe, bo przecież,
nie ma rzeczy niemożliwych.
Było jeszcze
bardzo wcześnie. Prawie nikt nie wstał. Sakura nie mogła spać całą noc, nie to,
co Naruto. Ten to spał tak, że aż ściany się trzęsły i farba z nich puszczała,
tak chrapał.
Musiała się
przejść. Bądź, co bądź drugi etap zawodów to już nie przelewki. Tak w ogóle to
nie ufała tej Matsuri. Była taka dziwna. Patrzyła na nią z taką jakby.... Złością,
wyrzutem, zazdrością. Nie wiedziała jednak dlaczego.
Była godzina
około 9:30. Naruto jeszcze się nie pojawił, chyba nabrał nawyku Kakashi’ego na
spóźnianie się. Jedynie, co go różniło to, to, że nie wymyślał jakiś
nieprawdopodobnych historyjek.
W końcu
pojawili się już wszyscy. Tsunade nadal nie było. Pierwszy raz się spóźniała.
Na sali wrzało. Sakura była jakaś nie teges. Każdy, kto ją znał, widział to,
jednak o nic nie pytali.
Po 15 minutach przyszła szanowna spóźnialska.
- Przepraszam za spóźnienie, ale zatrzymały mnie
bardzo ważne sprawy - powiedziała.
- Akurat ważne, chyba popijanie w barze - skomentował
Naruto, ale zaraz się zamknął, widząc twarz blondynki i Sakury.
- A więc, jak już się domyślacie, waszym drugim
zadaniem będzie walka jeden na jednego. To będą kwalifikacje do trzeciego
etapu. Życzę wam powodzenia. Imiona i nazwiska przeciwników będą się wyświetlać
na telebimie. Drugi etap czas zacząć - powiedziała.
Na sali
zapanowała cisza. Zaczęło się losowanie. Wypadły dwa nazwiska. Walka nie trwała
długo. Mijała minuta za minutą. Po dwóch godzinach nastała kolej na Shikamaru. Oczywiście
wygrał dzięki swojej pomysłowości. Dwie walki i Neji vs ktoś Kusa Gakure.
Hyuuga wygrywa. Potem Sasuke, Naruto, Temari, Hinata, Kankuro, Sakura, Matsuri
i Gaara, Odpadli: Choji, Ino, Kiba, TenTen, Shino, Rock. Walki były na prawdę
niezwykłe. Siła, umiejętności i pomysłowość (nie opisuję, bo jakoś tak nie mam
pomysłu).
- Gratuluję wszystkim, którzy wygrali. Mam Nadzieję,
ze dobrze wam pójdzie w trzecim etapie. Termin jest za trzy dni o 12:00 - powiedziała Tsunade. - To wszystko - w tej
chwili wszyscy zaczęli się rozchodzić w swoje strony.
- Gratuluję ci, Matsuri - san, Gaara - senpai -
powiedziała, uśmiechając się Sakura.
- Arigato, Sakura – chan - odpowiedziała brązowowłosa.
- No, no, no. Gratuluję ci Sakura. Tym razem ci się
poszczęściło, ale i tak nie dostaniesz Sasuke - powiedziała, próbując
wyprowadzić ją z równowagi Ino.
- Bierz go sobie. Ja chcę sobie dać spokój z facetami
- powiedziała szmaragdowooka.
- Czy to jakiś podstęp? - spytała się blondynka.
- Nie. Po prostu, Sasuke nie zwraca ani na mnie, ani
na żadną inną dziewczynę uwagi. Nikt mnie raczej poza tym nie zechce, no i
chyba już nigdy nie pokocham żadnego faceta - powiedziała różowowłosa.
- Jesteś jakaś... Dziwna. Rozchorowałaś się czy coś? -
zapytała Yamanaka.
- Nie. Pójdę już - odpowiedziała i poszła przed
siebie.
Przepraszam,
ale na prawdę tak muszę robić - pomyślała.
- Sakura - chan! - krzyczał za nią Naruto.
- Jest jakaś dziwna. Coś się musiało stać - powiedział
Gaara.
- Na prawdę? Nie zauważyłam - powiedziała Matsuri.
- Nie lubisz jej, prawda? Dlaczego? - dopytywał się
czerwonowłosy.
- Czemu od razu nie lubię ?- zapytała, ale po jego
spojrzeniu od razu odpowiedziała. - Masz rację, nie lubię jej. Czy... Czy... Was
coś łączy? - zapytała brązowowłosa.
- Nie, nic - rzucił chłopak, a po chwili poszedł w
swoja stronę, a Matsuri za nim.
Chociaż, może to szkoda, sam już nic nie wiem ehh.... - pomyślał no Sabaku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz