✲✲✲
Odzyskała przytomność. Zauważyła, że leży na ławce.
Przypomniało jej się to, co wczoraj się wydarzyło. Wystrzeliła jak z procy stamtąd,
zmiatając i pozostawiając za sobą zdziwionych dwóch shinobi'ch. Pobiegła do
Hokage sprintem. Wparowała do budynku i sunąc na ostatnie piętro, gdzie
znajduje się biuro Tsunade, mało co nie staranowała Shizune. Zapukała do drzwi,
kiedy już doszła i nie czekając na komendę "wejść", wlazła do środka, krzycząc. Kiedy opowiedziała Hokage,
co się stało, ta kazała shinobi’emu, który w mgnieniu oka się pojawił, zwołać
ninja do sprowadzenia Uchihy. Sakura poszła pod bramę wioski, czatować na owych
"poszukiwaczy". W tym czasie w wiosce wrzało. Wszyscy "przypadkiem" się dowiedzieli o
ostatnim członku klanu Uchiha i całym zdarzeniu z nim związanym. W owej grupie
nie było wiele osób. Ale cóż, lepsze to niż nic. Po pewnym czasie stanęli ci
wybawcy przed bramą Konohy. Sakura płacząc, prosiła o sprowadzenie z powrotem
"jej Sasuke-kuna" I w końcu
wyruszyli.
✲✲✲
Nastał
ten dzień. Długo wyczekiwany i obiecywany przez kapitana Yamato. Wracali do
Konohy. Stali przy drzwiach, żegnając się z osobami dającymi im pożywienie i
schronienie przez ten cały czas. Wracali w końcu do domu. Do swojej Konohy.
✲✲✲
Ruszyli
za Sasuke. Naruto obiecał mi, że go sprowadzi z powrotem. Rany noo... cały czas
ten Sasuke i Sasuke. Nie wiem czemu ciągle jest dla mnie najważniejszy.
Przyrzekłam sobie, że Uchiha nie będzie już dla mnie tym jedynym, a ja co?
Jestem głupia, głupia, głupia... Ehhh... Dobra! To potrenuję sobie, żeby
odreagować wszystkie uczucia, a potem porozmawiam z Gaarą – na samą
myśl o nim, uśmiechnęła się delikatnie.
✲✲✲
Życie potrafi brutalnie trafić w najczulszy punkt
człowieka. W jednej chwili może się zawalić cały nasz świat, możemy stracić
wszystko, przyjaciół, rodzinę, dom, a nawet i życie. Niezależnie od położenia i
sytuacji, w której jesteśmy oraz jej trudności, poddając się, okazujemy się
tchórzami. Tchórzostwo nie raz jest gorsze od zdrady. Najważniejsze pozostaje
jednak, aby przyznać się do błędu i umieć go wybaczyć osobie, która go
popełniła. Jednakże na samym początku ona sama musi sobie przebaczyć. Bo życie
to nie bajka. Nie ma w nim wróżek, dżinów, spełniających życzenia złotych rybek
czy studni życzeń. W pewnym momencie dochodzimy do wniosku, że jest szare,
monotonne i bezbarwne. Lecz, gdy nadejdzie odpowiedni czas, pojawiają się
pierwsze barwy. Coraz bardziej przypominają tęczę. A tą tęczą jest miłość,
przyjaźń i wspomnienia. To, co było, jest juz niezmienne, ale to, co jest teraz
lub będzie, zawsze można zmienić.
Nie zawsze jednak nasze postanowienie wystarczy, gdyż
życie i miłość rządzi się własnymi ścieżkami. Wspomnienia pozostaną na zawsze w
naszych sercach, tak jak pierwsza miłość i przyjaciele. Na zawsze,
niezmienne...
✲✲✲
Niebo
płakało. Było smutno i posępnie. Drzewa jeszcze wczoraj barwne, szczęśliwe,
pełne życia, dzisiaj "umierające". Zwierzęta, gdzie tylko mogły
ukrywały się. Łąka niegdyś zielona, kwiecista, zmieniła się w wyschniętą
polankę. Dzień zaczął się od złej pogody, jednak na ulicach Konohy było pełno
mieszkańców, a w obecnej chwili pustka. Jakby trwała wojna. Cisza ogłuszała swą
potęgą, jednakże była przerywana poprzez szum liści, poruszanych przez potężny
wicher i deszcz spadający z nieba. Było bardzo zimno. Nikomu nie było do
śmiechu. Nawet Naruto, ten wesoły blondyn, był posępny. W końcu nie udało mu
się sprowadzić z powrotem swojego przyjaciela. Właśnie zaczęło się coś, co
miało przynieść negatywne wydarzenia dla wszystkich. To był znak. Każdy to
wiedział. Pozostawały tylko pytania: przed czym się obawiać? Co się wydarzy i
kiedy?
✲✲✲
Nie
miała na nic siły. Trening był strasznie wyczerpujący. Chciała szybko mieć wszystko
za sobą. Marzyła by być teraz w domu. Coś jej jednak mówiło, żeby po
odwiedzinach w szpitalu u Naruto i treningu, iść do Tsunade, a dopiero potem do
Gaary. Wiedziała, że Uzumaki się starał. Zawsze dotrzymywał obietnicy, ufała
mu. Wiedziała, że nie spocznie, dopóki ich przyjaciel nie będzie za bramami
Wioski Liścia. Bała się tego, że jeszcze i on ją opuści. Jednak to jest prawie
niemożliwe. Ale prawie robi przecież dużą różnicę, nieprawdaż? Dziewczyna miała
złe przeczucia, że coś się złego zdarzy i to niebawem. Nie wiedziała, iż to,
jak na razie nie będzie związane jedynie z wioską.
✲✲✲
- Oczywiście Hokage - sama, przyjmiemy misję - powiedział Neji.
- To dobrze. Tenten, Lee - Neji będzie liderem. Przygotujcie się i ruszajcie
jak najszybciej to możliwe. No, idźcie już.
W tej chwili usłyszała pukanie. Sakura weszła do środka, wymijając drużynę
Gai'a.
- Witaj Sakura. O co chodzi? - zapytała od razu.
- Ohayo, Tsunade - sensei. Przyszłam się zapytać czy Sai już wrócił do wioski.
- Jeszcze nie, ale są w drodze. Sai był ranny i dlatego ta misja zajęła im
tyle czasu. Ale wyzdrowiał. Powinni być jutro, a co najpóźniej za trzy dni -
odpowiedziała blondynka.
- Rozumiem. Dobrze, że nic gorszego się mu nie stało. Cały czas zastanawiam
się, jak Sasuke mógł nam coś takiego zrobić - mówiła.
- Ja też... Ja też... Ehhh... Ale musimy się z tym pogodzić. Nie ma jak na
razie innego wyjścia. To jest trudne, jednak wszyscy sobie poradzimy. Dzisiaj
nie będziemy trenować, bo pogoda nie dopisuje. Zamiast tego chodźmy coś zjeść.
Dawno nigdzie nie byłam, potrzebuję trochę rozrywki - powiedziała Hokage.
- Ja trenowałam dzisiaj sama. Cóż, chętnie bym poszła, ale chciałam jeszcze
porozmawiać z Gaarą – dono - mówiła Sakura.
- Z Gaarą? A to ciekawe - stwierdziła Tsunade.
- Naze da?*- zapytała.
- Ponieważ Gaara z rodzeństwem i ich sensei'em z samego rana ruszyli w
drogę powrotną do Suny - oznajmiła.
- Nani?!** Ja nie wiedziałam. No to yy... Więc pójdę już. Arigato i sayonara
- powiedziała, wychodząc.
Nie mogła w to uwierzyć. Wrócił do wioski. Nawet się
nie pożegnał. Nie wyjaśnili zdarzenia, które miało miejsce. Właśnie straciła
kolejną osobę, na której jej zależało najbardziej na świecie. Teraz pozostało
jej jedynie skupić się na treningach, wiosce i przyjaciołach, którzy jej
pozostali. - Pójdę odwiedzić Naruto - przeszło jej przez myśl.
✲✲✲
Leżał
spokojnie w łóżku szpitalnym i patrzył. Patrzył to na białe ściany, to za okno,
to na puste okno obok, czasem też na białą różę, którą przyniosła mu Sakura.
Nie zamierzał i nie chciał się poddać. Sprowadzi Sasuke do wioski i dotrzyma
danej obietnicy Sakurze. Na razie musiał wytrzymać w tym szpitalu. Prawie
wszystko było tutaj białe. To było nie do zniesienia. Po chwili usłyszał
pukanie, a do pomieszczenia weszła Hinata.
- O... Ohayo Naruto – kun – wydukała, lekko się uśmiechając.
- Cześć Hinatka, co tam? – zapytał, wyszczerzając zęby.
- U mnie wszystko dobrze. A jak ty się czujesz, Naruto- kun? - zapytała
Hyuuga.
- Dobrze. Nie wiem po co oni mnie tutaj nadal trzymają. Ale ty chyba masz
gorączkę, bo jesteś cała czerwona - w tym momencie przyłożył rękę do jej czoła.
Dziewczyna zemdlałaby, gdyby nie to, że Naruto szybko ją złapał. Zrobiła się
jeszcze bardziej czerwona, bo teraz leżała na nim.
- O mamuniu. co się tutaj dzieje. Może powinnam was zostawić sam na sam -
powiedziała Sakura, zobaczywszy całe zdarzenie, kiedy to wchodziła do sali
numer 47.
- Nani? Sakurcia - chan to nie to, co myślisz. Hinata prawie zemdlała i ja...
- nie skończył, bo mu przerwała.
- Naruto, nie musisz mi się tłumaczyć - powiedziała Haruno. - Wpadłam tylko
na chwilę, zapytać czy ci czegoś nie brakuje. Ale jak widzę Hinata się tobą
dobrze zaopiekuje, tak więc ja już pójdę. - powiedziała. Idąc do drzwi, po
drodze szepnęła jeszcze Hyuudze do ucha "powodzenia" i wyszła.
- Cześć... Ehh... Tak jakoś niezręcznie wyszło - powiedział blondyn.
✲✲✲
I
w końcu nastał ten dzień. Naruto wyrusza na trening z Jirayą. Ja zostaje w
wiosce i trenuję z Tsunade. Będę za nim bardzo tęsknić, jednak Hinata bardziej. -
Cóż, nadszedł czas pożegnania, więc muszę ci powiedzieć, do widzenia, Naruto.
Uważaj tylko na siebie - powiedziała do Uzumakiego, który ruszył w drogę.
Wszyscy wiedzieli, że po powrocie będzie jeszcze silniejszy, niż był teraz i,
że mimo upływającego czasu on się nie zmieni. Wszystko wokół tak, ale on
pozostanie taki sam: odważny, dzielny, posiadający własne plany i marzenia,
godny zaufania i naśladowania. Miał wiele pozytywnych cech, nawet tych, których
nie pokazuje na co dzień.
Powoli zaczęli się rozchodzić. Tylko ona i Hinata nadal tam stały. Jednak
Hyuuga poszła w kierunku domu, kiedy sylwetki blondyna i jego mistrza zniknęły
za horyzontem.
- Do dzieła Naruto. Spełnij swoje marzenia – powiedziała Sakura,
uśmiechając się i ruszyła do domu.
✲✲✲
- A nie mówiłem ci Kabuto, że przyjdzie? Kiedy będzie już gotowy, ja
odrodzę się na nowo i ten nędzny świat wraz z wszystkimi potężnymi jutsu będzie
mój - mówił.
- Miał pan rację. Minie trochę czasu, jednak będzie pan rządzi światem. Ale
na razie, proszę zażyć leki - powiedział, podając mikstury.
- Orochimaru, czas na trening - oznajmił Sasuke.
- Już idę - odpowiedział mu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz