✲✲✲
Dzień
chylił się ku upadkowi. Zmęczony Naruto szedł sobie spokojnie po treningu do
domu, przez prawie już puste uliczki Konohy. Dzisiejszy dzień nie zaliczał się
do tych udanych, no bo popatrzcie. Popływał sobie z rybkami, pozwiedzał krecie
norki i polatał z ptaszkami, warto także dodać, że w drugiej rundzie walki z
kangurem padł plackiem na glebę. No, coś tu jednak nie gra, nie
uważacie? Pokręcony dzień. A to co?
Chłopak
zauważył bliżej nieokreślone zjawisko, którego nijak nazwać nie umiał. Podszedł
do niego, a to coś, co nosiło nazwę wiru, wciągnęło go do środka. Wszystko w
tym momencie wirowało, kołysało się i latało w powietrzu, a obraz był całkowicie
rozmyty. Słychać było jakieś niezidentyfikowane szumy, które rozbrzmiewały w
bębenkach. Jednak w pewnym momencie nastąpiła niewyobrażalna cisza, a po chwili
Naruto znalazł się w jakimś pomieszczeniu. Wszyscy, którzy tam byli, pisali coś
na kartkach. Chłopak zauważył, że jakiś papier leżał przed nim, a obok
długopis. Niezbyt wiedział, o co chodzi w tym wszystkim. W jednym momencie
zobaczył Sasuke, który cały czas ruszał długopisem, przyciskając go do kartki
papieru. Wkurzony chęcią bycia lepszym, wziął swój i fru. Tak szybko pisał, że
zaczął się robić dym, a po chwili kartka się zapaliła. Wszyscy przerwali
pisanie i patrzyli na niego.
- No co? To on jest winny i ja to udowodnię! –
powiedział.
W tym momencie
wir łaskawie raczył go zabrać stamtąd. Znowu przeżył szumy, zamazy obrazu i
wirowanie wszystkiego w powietrzu. Wiecie o co już chodzi, prawda? No tak. Więc
tym razem wylądował w gospodarstwie, gdzie były hodowane świnie. Uderzył twarzą
prosto w błocko. Podniósł się i natychmiast z tamtego miejsca wybiegł, aby się
umyć. W pewnym momencie, wszedł do jakiegoś pomieszczenia, z którego słychać
było dziwne odgłosy. Wtem, jakieś światło padło na niego, tym samym sprawiając,
że nic nie widział. Został zaprowadzony na jakieś krzesło, znajdujące się na
środku wielkiej, a raczej przeogromnej sali. Wokół znajdowały się trybuny,
zapełnione całkowicie ludnością. Całe pomieszczenie było w bardzo miłych i
przyjaznych kolorach, a „taborecik” bardzo miękki.
- Witamy w teleturnieju „Giń lub żyj!”. Naszym dzisiejszym uczestnikiem jest Naruto Uzumaki,
z jakiejś tam Konohy. Tak więc, naszemu prowadzącemu udało się umknąć śmierci
już 25 razy, ale czy i tym razem mu się to uda? Już za niedługo się o tym
przekonamy. Zasady się nie zmieniają. Gracz musi zdobyć milion punktów, inaczej
zostanie wykartkowany, tzn. zabity przez stado gęsi z papieru. Zapraszamy na
teleturniej! – dało się usłyszeć głos z głośników, wyjaśniający co nieco, a po chwili
muzyka i dym, z którego wyłonił się nie kto inny jak…. (fam fary), wielki
pan prowadzący!
- Ej, to ty mi zajumałeś moje 100 jenów! Jesteś tym
gołym sprzedawcą, który latał na golasa po całej wiosce. Oddawaj kasę
złodzieju! – powiedział blondyn. Tamten spojrzał na niego i po chwili jakby
olśnienia, zrozumiał o co chodzi. Zacząłby uciekać, ale był nagi, no to trochę
ciężko tak skakać po publiczności. Poza tym, rozpoczął się teleturniej i
lecieli na żywo.
- Tak, pożartowaliśmy, a teraz zaczynamy. Pierwsze
pytanie, dziedzina: Fizyka: Oblicz wartość siły z jaką przyciągają się dwie
stykające się ze sobą ołowiane kule o średnicy 1 m każda. Gęstość ołowiu wynosi
11,3 x 10³ kg/m³ - powiedział nagi człowiek.
- Ee… - wydukał, rozszerzając oczy.
- Błędna odpowiedź, kolejne pytanie.
- Masz na koncie dziewięćset tysięcy trzydzieści, to
pytanie jest liczone za siedemdziesiąt, jeśli odpowiesz, unikniesz śmierci,
jeśli nie, no to pożegnamy się. Wygrywając, automatycznie ja jestem pozbawiany
życia, co za tym idzie, będzie koniec naszego teleturnieju. Tak więc, nie
przedłużając, ostatnie pytanie – w tym momencie podszedł do niego jeden z
kamerzystów i podał pudełeczko. – A oto i pytanie – w danej chwili sięgnął do
pudełka, odkrywając wieczko i wyciągnął mysz ze środka, ale nie byle jaką mysz,
to był Kufel! – Przedstaw słownie anatomiczną budowę myszy.
- Coo? O nie, kurde to przecież Kufel, tak się bawić
nie będziemy!! – mówił zirytowany. Na to, mysz się podle uśmiechnęła i pokazała
język chłopakowi, po czym ukąsiła „nagiego gostka" i zwiała. Zaczęła
biegać między publicznością, która zaczęła się kierować do wyjścia
ewakuacyjnego. Kufel szalał po całej sali. Zrzucał lampy, światła, kamery
dokładnie wszystko, co się nawinęło. W jednej chwili zaatakował budkę z
ramen’em. To było coś, co przebrało miarkę. Wkurzony Naruto próbował użyć
swojej mega mocy, jednak ona nie zadziałała. Zdezorientowany, rzucił się na
gryzonia. On, odsunął się od niego, a gdy Uzumaki leżał na ziemi, został przez
to „urocze i jakże spokojne” zwierze ugryziony w nos. Syknął z bólu i
zdenerwowany do granic możliwości chwycił zwierzątko w obie ręce, gdy to, nie
zauważyło. Już zaczął się cieszyć jak czubek, który dostaje kredki, a tu boom… Pojawiły
się pewne komplikacje, a mianowicie pojawił się wir. Znowu szumy i tak dalej,
przewińmy to. Ocknął się i widział scenę, jak w jakimś filmie.
- Tak, słucham panie prezydencie? – powiedział
pierwszy mężczyzna.
- Musicie ratować świat! –powiedział przerażony
prezydent.
- Ile mamy czasu? – zapytał facet.
- 3 Godziny – odpowiedział.
- Ok, to oddzwonimy.
Przeniesienie w jednym momencie gdzie indziej.
- Jedyny podejrzany według mnie, to jest Bond, James
Bond – wypowiedział swoje przypuszczenia ten sam mężczyzna, który rozmawiał z
prezydentem.
- No, ale jak, skoro on jest w Stanach? – zapytał drugi.
- No wiesz, to tylko taka podpucha. Tak naprawdę
nażarł się sera gołdy, wpierniczył moje ciasteczka i popił twoim mleczkiem i,
aby uniknąć wymiaru sprawiedliwości od Super Żelki Makro i jego towarzysza
Mike, udawał, że zwiał i tam siedzi, menda. Za granicę mu się zachciało –
skomentował pierwszy.
W tym momencie Naruciak, przyjrzawszy się bliżej,
stwierdził bardzo genialne i w porę, że tymi agentami jest on i żyrafa (O_o –
dopis autorki). No nie, to było dopiero dziwne. Potem scena się przeniosła po
raz kolejny.
- Trzeba rozbroić bombę, czytaj instrukcję! –
wrzasnęła żyrafa.
- Ok. Ee… Byłoby łatwiej, gdybym rozróżniał litery,
ale dobra. Przetnij zielony, szybko 2 minuty do wybuchu! –krzyknął.
- Byłoby prościej, gdybym nie był daltonistą! –
odkrzyknął zwierz.
- Przetnij pierwszy lepszy!
W tym momencie
nastąpiła detonacja i bomba wybuchła. Nagle Naruto poczuł uderzenia i otworzył
oczy. Znajdował się w swoim pokoju. To był tylko sen –
pomyślał. Nic dziwnego, że śnią mu się takiego głupoty. Najadł się ramenu i bóg
wie czego, no to ma za swoje. Odsapnął chwilę, napawając się ciszą i
odpoczywając od strasznego spotkania i powrotu Kufla. Wstał z podłogi i położył
się wygodnie. Odetchnął i przymknął powieki. W tym momencie doszły go odgłosy
chrupania zza ściany, gdzie była kuchnia. Niechętnie podniósł się i ruszył w
owym kierunku. Skradał się powoli jak kot do swojej ofiary. Chciał, aby nie
było go słychać. Podłoga niestety nie była taka miła i trzeszczała za każdym
razem, gdy na nią nadepnął. A w pewnym momencie wpadł w dziurę. Chyba jednak
poważnie za dużo zjadł. Podniósł się, założył deski i ruszył dalej. Skradał
się, ale nagle coś go trąciło i wpadł do łazienki. A tam był Sasuke, który
krzyknął jak baba. Co robił w łazience? Wycinał kupony. Naruto przeprosił go za
to najście i wyszedł z dziwną miną, nie rozumiejąc co się tutaj dzisiaj dzieje.
Zdezorientowany oparł się o ścianę i chwilę myślał, próbując ochłonąć po tym
wszystkim. Ale nie na długo. Dobiegło do jego uszu ponowne chrupanie. Wkurzony
i nieźle zdeterminowany, poszedł do tamtego pomieszczenia. Nacisnął ręką na
klamkę i otworzył drzwi do kuchni. To, co zobaczył, zaliczył glebę. W kuchni
był znowu Kufel! A wiecie co robił? Zrobił sobie ramen i jak gdyby nigdy nic,
jadł go. Jadł jego ramen! Chłopak stracił przytomność z tego powodu, a mysz
spojrzała na niego i dalej konsumowała potrawę.
✲✲✲
- I tak skończyła się kolejna przygoda Naruto –
zakończyła Sakura.
- Jesteś niezła w wymyślaniu tych historyjek –
pochwalił ją Takeshi.
- No pewnie, ale to zawsze ja mam najgorzej – jęczał
Naruto. Pozostali już dawno zasnęli.
- No dobra, to kto chce malować jajka? – zapytała
różowowłosa.
- Ja! – odkrzyknęło kilka osób i pobiegli do kuchni.
Po niewielkim odstępie czasu dało się usłyszeć trzask tłuczonego szkła, a po
chwili plask, który oddawało jajko, spadające z wysokości i spotykające się z
ziemią.
- Co ty zrobiłaś? – powiedział Gaara.
- Chyba popełniłam duży błąd – stwierdziła, wybiegając
z pozostałymi z pokoju i wbiegając do kuchni.
[Przepraszam za reklamę, nie znalazłam odpowiedniej zakładki, jednak zależy mi na rozsławieniu bloga. Gdyby komentarz Ci przeszkadzał, prosimy o usunięcie go i zignorowanie.]
OdpowiedzUsuńZdrajca Soul Society – Sosuke Aizen został pokonany i zapieczętowany na długie tysiąclecia. Shinigami mają teraz czas, aby odbudować straty i uzupełnić luki w składzie gotei. Kurosaki Ichigo, który stracił swoje moce, zdążył je już odzyskać, a Fullbringerzy odeszli, nie stanowiąc już zagrożenia. Jednakże do Soul Society zbliża się kolejna rebelia. Nieświadomi niczego Shinigami wciąż żyją swoim życiem… Do pewnego momentu. Jak potoczą się ich losy? Pomóż i Ty odbudować nam wizerunek bogów śmierci i stawić czoła kolejnym niebezpieczeństwom!
[seireitei-court.blogspot.com]