Podkład ♫
✲✲✲
Minęło
już tyle czasu, a ja tego nie zauważyłam, albo po prostu nie chciałam zobaczyć.
To, co się wydarzyło... Popełniłam błąd. Ja wiem. Muszę go teraz jakoś
naprawić. A co, jeśli to nie była moja wina? Nie wiem, nie pamiętam, co
dokładnie się wydarzyło. Muszę to sobie przypomnieć. Odtworzyć te zdarzenia.
✲✲✲
Gdy Naruto
poszedł z Jirayą, ja udałam się na trening z Tsunade-sensei. Minęły w końcu
całe trzy lata. Wrócił do wioski. Wszystko zaczęło się układać. Pewnego dnia on
dostał misję razem z Sai'em. Mnie Hokage kazała zostać w wiosce. Spędziłam
prawie cały dzień w szpitalu. Później poszłam na pole treningowe. Nie wiem,
która była dokładnie godzina, ale zaczynało się zmierzchać, kiedy byłam na
miejscu. Przez chwilę patrzyłam na zachód. W pewnym momencie poczułam się
dziwnie senna. Nie zauważyłam nawet, w którym momencie odpłynęłam. Jednak nie
wiem czy upadłam czy może zdążyłam oprzeć się o drzewo. Ehh... Sama już nie
jestem pewna. Głowa mnie strasznie boli! Dobra... Więc potem się obudziłam. Nie
wiedziałam, gdzie jestem. Nigdy w tamtym miejscu nie byłam.
W pokoju było
ciemno. Nie ma, co się dziwić, w końcu tu nie było okien. Ogólnie pomieszczenie
budziło we mnie strach i odrazę. Wszędzie było brudno, śmierdziało, a po
podłodze łaziły myszy. Blee!! Dobrze, że łóżko było wysokie i się do mnie
jeszcze nie dostały. Koszmar po prostu. Ściany pokoju były pokryte jakimś
śluzem i robalami (pewnie, jak u Shino w domu xD- dopis autorki.). Wszędzie
pełno pajęczyn i zewsząd pająków. Nie mogłam tego dłużej znieść, myślałam, że
zaraz się zwymiotuję, bo mdleć nie chciałam. Aż strach pomyśleć, co mogłoby
pomnie pełzać i co pełzało. Wrr... Chciałam wstać i dojść do drzwi, żeby
wydostać się stamtąd, ale nie miałam odwagi przejść przez to pole minowe. To
gorsze od tortur.
Na szczęście i
nieszczęście drzwi się otworzyły. Doznałam szoku widząc, kto w nich stoi.
Sasuke. O M G, ale Freestyle, normalnie tak sobie pomyślałam. Myślałam, że ktoś
robi sobie ze mnie żarty i jestem w ukrytej kamerze, ale było inaczej. Uchiha
tylko powiedział tak: "Od teraz będziesz w mojej organizacji Taki. Pomagamy
Akatsuki. Jesteś potrzebna, ponieważ twoje medyczne zdolności są niezwykłe. Mi
też to nie jest na rękę, ale Karin ci nie jest w stanie dorównać, a Kabuto
zostawiłem gdzieś i to jeszcze jak zabiłem Orochimaru. A teraz chodź." Sparaliżowało
mnie. Chyba jednak musiałam spaść na kamienie i mocno o nie uderzyć głową.
Mało, co się tam nie porzygałam, przechodząc obok tego robactwa.
Poznał mnie ze
wszystkimi i powiedział też, że mogę mieć zaniki pamięci, bo walczyliśmy i
mocno uderzyłam głową o ziemię. Strach się bać. Opowiedział historię o Akatsuki
i porwaniu Gaary. O jego ratunku i ogólnie jeszcze kilka rzeczy, o których nie
pamiętałam. Wszystko mi się przypomniało oprócz tej walki z nim. Ale doszłam do
wniosku, że tego, o czym mówił nie będę brać pod uwagę. Powiedział mi także, że
sama do nich dołączyłam i gadałam, że nadal go kocham. Co za bzdury. Przecież
ja kocham... Niee... Nie ma takiej osoby, którą darzę tym uczuciem. Ale dobra,
udawałam, że mu we wszystko wierzę i to, pamiętam. Minęło jakieś pół roku. Moja
pamięć nadal nie wróciła całkowicie i nie miałam świadomości czy Sasuke kłamie,
czy też mówi prawdę. Pamiętałam jedynie to, co było do czasu mojego pojmania.
Czyli porwanie Gaary, jego śmierć, ratunek. To wszystko było w mojej głowie.
✲✲✲
Przez
cały pobyt w organizacji Sasuke dziwnie się zachowywał w stosunku do mnie. Tak
jakby... się do mnie kleił? Coś takiego. No, ale oczywiście chciałam uciec i
wrócić do mojej Konohy. Tylko, że nie było okazji. Jednak udało mi się na
poczekaniu wykombinować plan, bo zdarzyła się odpowiednia chwila, żeby dać
wióra. Wzięłam nogi za pas i zwiałam stamtąd. Za bardzo tęskniłam za tym
wszystkim, brakowało mi tego - przyjaciół, wioski i... Gaary. Koniec z
rozczulaniem.
No,
więc musiałam przejść przez kuchnię, bo ktoś genialny tak zaprojektował te
pomieszczenia, że tylko przez owy pokój można było dostać się do drzwi
frontowych i zarówno wyjścia. Jak na złość było ciemno, no, bo to noc akurat
była. Na środku pomieszczenia znajdował się garnek. Oczywiście ja w niego
wlazłam, bo kotem nie jestem i nie widzę w tych egipskich ciemnościach, a
światła nie zaświecę, bo by się skapnęli i bym się nie ulotniła. Prawie też się
o stół wywróciłam. Jednak udało mi się opuścić tą przeklętą kuchnię. O
dziwo nikt nie wstał sprawdzić, co to za hałas. Co za ulga...
Biegłam
ile miałam sił w nogach. Udało mi się. Znajdowałam się teraz na dworze. Nie
miałam czasu na podziwianie widoków. Pędem ruszyłam przed siebie. Miejsce
przetrzymywania mnie oddalało się z każdą sekundą, a właściwie to ja oddalałam
się od niego. Biegłam i biegłam, i biegłam, i biegłam. Mijały noce i dnie, a ja
nie zatrzymywałam się prawie wcale. Nie miałam sił, lecz, gdy tylko zobaczyłam
dobrze mi znany las, dostałam jakby kopa energii. Po kilku godzinach zauważyłam
na horyzoncie zarys wioski. Nie dotarłam do niej, brakło mi sił i to na samych
obrzeżach tego cholernego lasu. Straciłam przytomność i nie wiedziałam, co się
dzieje. Miałam tylko nadzieję, że nie dogonią mnie i pojmą ponownie.
✲✲✲
Byłem
zdołowany. Sasuke odszedł do Orochimaru, a Sakura zaginęła! Mówili, że odeszła,
ale ja w to nie wierzyłem. To nic nie dało. Ehh... Minęło już 6 miesięcy od jej
zniknięcia. Cały czas ktoś był przy mnie, pocieszając mnie i pilnując, żebym
nie zrobił jakiegoś głupstwa. Nawet ta misja, z której wracam była specjalnie
ukartowana, aby mnie oderwać od Sakurci. To mi nie pomogło. Czasem tylko moje
problemy znikały przy Hinacie. Hmm... A to, co? Niemożliwe.
- Sakura!! - krzyknąłem, biegnąc do niej.
Moi towarzysze spojrzeli na mnie i również pobiegli w
tym samym kierunku, co ja.
Była nieprzytomna. Miała na sobie wiele zadrapań.
Wyglądała strasznie. Była brudna i wychudzona. Co jej się musiało przydarzyć? A
Tsunade podejrzewała, że uciekła z wioski. Sakura jest lojalna i nigdy by tego
nie zrobiła. Wiedziałem to od samego początku.
Zabrałem ją razem z Kibą i udaliśmysię do wioski.
Hinata pobiegła do Hokage przed nami, żeby powiedzieć jej o zdarzeniu, a my
zabraliśmy Sakurę do szpitala.
✲✲✲
Powinienem był
z nią porozmawiać i pożegnać się. A ja, co? Moja odwaga gdzieś zniknęła. Nie
byłem w stanie spojrzeć jej w oczy. Zabiłem tak wiele osób z zimną krwią.
Patrzyłem im w oczy i mimo to, dalej chciałem spełnić mój cel - zabić ich.
Eh... Chyba jest tak nadal, że nie potrafię z nią rozmawiać. Kiedy dowiedziałem
się, że zniknęła... nie byłem w stanie w to uwierzyć. Przez cały czas o niej
myślałem i poszedłbym jej prawdopodobnie szukać, gdyby nie to, że jestem
Kazekage i spoczywa na mnie wielka odpowiedzialność. Muszę pilnować porządku,
chronić wioskę i jej mieszkańców. A poza tym nie ma pewności czy nie odeszła z
wioski. Dlaczego ja jestem taki głupi? Baki - sensei miałeś rację. Zawsze
trzeba dokładnie obmyślić każdy ruch. Życie, to takie jakby szachy - mówiłeś.
Znowu miałeś rację. No nic. Wezmę się za te papiery. Nie mam innego wyjścia - rozmyślał Gaara.
- Gaara!! - krzyknęła zdyszana Temari, wchodząc do
biura bez pukania.
- O co chodzi? - zapytał młodszy brat.
- List do ciebie... z ... z ... -dyszała - z Konohy -
powiedziała w końcu. - Proszę - podała mu zwój. Chłopak otworzył i zaczął
czytać.
- Niemożliwe. Sakura się odnalazła - powiedział.
- Nani?! Wiedziałam i mówiłam, że nigdy by nie
porzuciła wioski. To nie w stylu Sakury. Ale oczywiście, kto by tam wierzył
jakiejś tam Temari - starszej siostrze. Nie. Wszyscy są od niej mądrzejsi -
mówiła blondynka.
- Gomen. Rzeczywiście miałaś rację - powiedział,
odkładając na bok zwój i wypełniając dalej papiery.
- I co? I tyle? - zapytała.
- Hmm... A tak, już im odpisuję, że dziękuję za
wiadomość - powiedział.
- Ale ty jesteś nieczuły. Mógłbyś udawać przynajmniej,
że ci zależy - mówiła dziewczyna.
Zależy? Nawet nie wiesz jak się o nią martwiłem, a ty
mi tu z czymś takim. To, że nie pokazuję tego, co czuje, jeszcze nic nie
świadczy - myślał czerwono
włosy.
- Nie wiem i mnie to nic nie obchodzi, co sądzisz, ale
ja idę do Konohy. Chcę się zobaczyć ze wszystkimi, a przede wszystkim, z Sakurą
i z nią porozmawiać. No i chcę też się spotkać z Shikamaru. Nikt i nic mnie nie
zatrzyma. A teraz zła siostra Temari wychodzi i idzie do Konohy, mając gdzieś
zdanie młodszego brata, który jest Kazekage tej wioski!! - krzyknęła wściekła i
wyszła, trzaskając drzwiami.
Gaara nic nie powiedział. Wiedział bowiem, że zdania
siostry nic nie zmieni. Też by chciał zobaczyć Sakurę, ale przecież nie może -
potrząsnął głową, aby odgonić od siebie takie myśli.
Z Shikamaru? Uuu Temari się zakochała. Heh ta moja
siostra. Będzie się działo.
Sakura, mam tylko nadzieję, że nic ci się nie stało i,
że kiedyś mi przebaczysz. Może jeszcze któregoś dnia się zobaczymy. W końcu nie
ma rzeczy niemożliwych.
✲✲✲
- Babciu, co z nią? Czemu nadal się nie obudziła? -
dopytywał Naruto. Tsunade chwilę milczała, patrząc blondynowi w oczy i
dobierając odpowiednie słowa. Przymknęła na chwile powieki, a potem zaczęła
mówić.
- We krwi Sakury wykryto truciznę. Wynika z tego, że
przez jej całą nieobecność tutaj była podtruwana. Oczywiście jej organizm był
osłabiony i była wygłodzona. Musiała długo tutaj iść - powiedziała Hokage.
- Nani? - rzekła Hinata.
- A te zadrapania? I jak to się wszytko mogło stać? -
zapytał Kiba.
- Możliwe, że z kimś walczyła, ale bardziej
prawdopodobne jest to, że długo tutaj wędrowała, bo się zgubiła i tak się
podczas tej podróży jakoś zraniła. Nie mam dokładnych analiz, ale trucizna nie
jest silna i poradzimy sobie z nią szybko. Jej życiu nie zagraża w każdym razie
jakiekolwiek niebezpieczeństwo - mówiła.
Sasuke, ty draniu. Nie daruję ci tego - pomyślał Naruto.
- Kiedy ona się obudzi? -zapytała Hinata.
- Ja... Nie wiem. Może mieć zaniki pamięci przez tą
truciznę. Została w końcu stworzona po to, by wymazać pamięć i osłabić
organizm. Ale nie wiem, jakiemu celu to miało służyć... Wkażdym razie, idźcie
ją zobaczyć - powiedziała, odchodząc od grupki. Tsunade nawet Nie zdążyła
skręcić w żaden korytarz, a shinobi już byli u Haruno.
Sakura, jak dobrze, że wróciłaś. Zawsze miałam
nadzieję i przeczucie, któremu ufałam, że nie odeszłaś. Witaj z powrotem moja
uczennico -
myślała, uśmiechając się.
✲✲✲
Nastał ranek. Cała organizacja się przebudziła. Było
słychać stukot obcasów biegnącej Karin.
- Sakura uciekła - powiedziała, czekając na awanturę.
- Wiem - stwierdził spokojnie.
- Nani? Ale jak to? Ja już nic nie rozumiem -
lamentowała czerwono włosa.
- Ułożyła sobie wszystko w jedna, spójną całość.
Wyczekała również na odpowiedni moment i zwiała. Za bardzo zależy jej na
wiosce, przyjaciołach i tym pustynnym świrze, żeby od tak sobie ich zostawić.
Nawet dla mnie by tutaj nie została. Trucizna również nie spełniła swojego
zadania. Ale ja jej dam nauczkę. Będzie patrzeć, jak przelewam krew kogoś, kto
zajął moje miejsce w jej sercu - mówił spokojnie.
- Oh, Sasuke-kun jesteś najmądrzejszym, najsilniejszym
i najprzystojniejszym mężczyzną, jaki kiedykolwiek mógł stąpać po tym
świecie - obsypywała go komplementami zarumieniona Karin.
- Ehh... Daj sobie spokój i mi przy okazji też. Wyjdź.
Muszę teraz pomyśleć - powiedział Uchiha tonem, który pokazywał, że nie znosi
sprzeciwu.
- Ale... - chciała coś powiedzieć, ale jej się to nie
udało.
- Wyjdź - mówił nadal spokojny. Dziewczyna nie mając
innego wyjścia, wypełniła jego rozkaz i wyszła.
✲✲✲
Oj braciszku...
Nie ma maski, która by mogła długo ukryć miłość tam, gdzie ona jest, ani udawać
ją tam, gdzie jej nie ma. Mam nadzieję, że znajdziesz miłość życia i, że będzie
nią Sakura. Nie, ty już ją znalazłeś i jest nią Haruno - uśmiechnęła się w tym momencie. - Tylko, żebyś
ani ty jej nie zranił, a ni ona ciebie. Twój chłód nie raz mnie na prawdę
potrafi przerazić. Nie do wiary, mój młodszy braciszek zakochany. To by było
coś nowego. Heh to nie ludzie zmieniają czas, tylko czas ludzi. W tym przypadku
przy pomocy czasu człowiek zmienił człowieka na lepsze. Ohh... Shikamaru,
wierzę tylko, że nie jesteś na misji i już niedługo się zobaczymy -
rozmyślała Temari w drodze do Konohy.
SPAM!!!
OdpowiedzUsuń„[…] Myślisz, że ci uwierzę? Co ty w ogóle wiesz o przyszłości?! – Nie spodziewała się takiego pytania, jednak już nie jedno przeszła, nie musiała dostać wiele czasu do namysłu.
- Jestem prorokiem! – Podniosła się chwiejnie i złapała się go za koszulę lekko potrząsając. - Widzę przyszłość, tej nocy miałam sen o twoim synu! – Zdziwił się, jednak pomału zaczął widzieć to, co ona mu przedstawiała. - Wiesz jak straszliwie go traktowano?! Jak go odrzucano ile przecierpiał tylko dla tego, że jego ojciec postanowił go „uczynić bohaterem”?! – Splunęłaby mu w twarz jednak się na tyle nie odważyła. – Nie rób tego!
- Więc co mam zrobić?! – Krzyknął, uwierzył jej, tej, która go bezczelnie okłamywała. – Więc co mam uczynić, aby nie zniszczyć mu życia?! – Dziewczyna uśmiechnęła się.
- Zapieczętuj go we mnie […]”
Zapraszam na http://kichi-no-hashi.blogspot.com/
Kieru