wtorek, 21 sierpnia 2012

Rozdział 21


Podkład

✲✲✲


Minęły 4 dni. Sakura dalej się nie obudziła. Było z nią coraz lepiej. Lekarze zapewniali, że już niedługo się obudzi. Temari 2 dni temu przybyła do wioski. To był szok dla każdego, bo nikt się jej nie spodziewał. Odwiedzała codziennie Sakurę, nawet po kilka razy dziennie. Wprawiło to wszystkich w osłupienie, bo one się prawie nie znały. Przez to shinobi z Konohy zastanawiali się, co sprawiło, że jest taka miła. Spotykała się też z Shikamaru. Razem wyglądali prześlicznie. Pasowali do siebie jak dwie krople wody.
Minęły jakieś 4 miesiące od odnalezienia Sakury. Jej przyjaciele coraz bardziej się o nią martwili. Naruto prawie nie odstępował jej na krok. Wszyscy mieli nadzieję, że już jutro się przebudzi. Niecierpliwie czekali na to wydarzenie. Ale nic się nie działo.
Temari przez ten cały czas była w Konoha. Coraz bardziej przywiązywała się do Shikamaru. Zresztą... on tak samo. Z dnia na dzień byli coraz bliżej siebie i poznawali się o wiele lepiej. W końcu się zakochali na zabój i zostali parą. Teraz byli jak dwie papużki nierozłączki. Każda miłość jest wyjątkowa, wspaniała i jedyna w swoim rodzaju, a szczególnie ta pierwsza.

A co u Gaary? Martwił się o Sakurę i Temari. Wysyłał do Konohy w miesiącu po 6 lub nawet więcej listów. Pytał w nich o to, co z Sakurą i jak Temari czuje się w wiosce i kiedy wraca do Suny. Odpisywała zawsze. W listach na okrągło pisała, że Sakura jest nieprzytomna, a w wiosce jest traktowana bardzo dobrze i nie wie, kiedy wróci z powodu Shikamaru. Czas mu się dłużył. Nie chciało mu się siedzieć w Sunie, bo serce rwało mu się do Haruno, ale nie miał innego wyjścia. Kazekage musi być w wiosce i pilnować porządku. Miał jedynie nadzieję, że Sakura niebawem się obudzi.
- Gaara - sama, czas na trening - powiedziała Matsuri, wyrywając go z rozmyślań.
  
✲✲✲

Orochimaru był takim głupcem. Dostał za to nauczkę. Nie ufaj swojemu uczniowi, jeśli jesteś czarnym charakterem, to jest jedna z podstawowych zasad. A on? Zapłacił za nią najwyższą cenę. Powinien o tym nie zapominać. Hm... Ciekawe, co w wiosce? Jak doniosły mnie wieści, Sakura była w śpiączce. Dobrze jej tak. Ode mnie nie można tak po prostu odejść. Ale tak głębiej myśląc... była nawet przydatna. Muszę teraz znaleźć Itachi’ego, a potem coś pomyślę na temat Haruno, Uzumakiego, pustynnego dziwaka i tej nędznej wiochy. Ha ha ha ha - szatański śmiech Sasuke rozniósł się echem po bezkresach ciemności, panujących w pomieszczeniu, gdzie się znajdował.

✲✲✲

Zapadła noc. Była głucha jak największa pustka bezkresu świata. Wszędzie byłoby ciemno, gdyby nie księżyc świecący jaśniejącą poświatą. Gwiazdy błyszczały i mieniły się dodając uroku posępnemu niebu. Liście na wysokich drzewach były poruszane przez wiatr, który powodował chłód i przynosił ze sobą niepewność. Będąc w miejscu, gdzie widnokrąg jest całkowity, wspaniałe niebo mogłoby zahipnotyzować swą niezwykłością. Ta noc była niesamowita. Jedyna w swoim rodzaju, niepowtarzalna.
Zegar stukał, wybijając sekundy, potem minuty i w końcu godziny. Patrząc na mozolnie przesuwające się wskazówki, chciało się zapaść w sen. Pielęgniarką w szpitalu ciągną się niebywale dyżur. Zasypiały ze znużenia. Jednak to było niewskazane. Starały się powstrzymywać. Niektórym to wychodziło lepiej, a innym gorzej.
W jednym z pokoi księżyc obdarowywał swym jasnym blaskiem twarz śpiącej Sakury. Jeszcze nie tak dawno pomieszczenie to opuścił Naruto - chłopak niepozorny, jednak wspaniały pod wieloma względami. W pewnym momencie ręka dziewczyny drgnęła, a powieki poruszyły się. Otworzyła oczy, mrugając kilkukrotnie. Jej zielone tęczówki rozejrzały się wkoło. Nie próbowała się podnieść. Była obolała, zmęczona i brakowało jej sił. Jedynie dała radę odwrócić swoją głowę i patrzeć na niezwykłą noc. Nie zauważyła nawet, kiedy znowu zasnęła. Tym razem było przynajmniej pewne, że rano się obudzi. Ale los jest zmienny. Nigdy nie wiadomo, co przyniesie nowe jutro.
Nastał ranek. Naruto szedł do szpitala, aby sprawdzić, co z jego przyjaciółką. Hinata martwiła się o niego jak i o Haruno coraz bardziej.  
- Ohayo, Naruto-kun. Idziesz do Sakury? - przywitała się i zapytała Hyuuga.
- Hej, Hinata, A no idę. Pójdziesz ze mną? - dziewczyna pokiwała twierdząco głową. Szli nic do siebie nie mówiąc. Naruto był zamyślony, a dziewczyna nie chciała przeszkadzać swemu wybrankowi serca.
Weszli do szpitala. Od razu, gdy byli przy recepcji, pielęgniarka przekazała im wesołą nowinę. Gdy tylko dotarły do nich jej słowa, szybko udali się do jednej z sal. Po niedługiej chwili i przejściu całego labiryntu korytarzy, weszli do sali numer 74 a. Dziewczyna leżała z otwartymi oczami. Była jakby nieobecna. Wzrok miała zamglony. Na twarzy widniał spokój. Widać było, że nad czymś intensywnie rozmyślała. Panowała dziwna atmosfera, a zapach leków, który unosił się w powietrzu przyprawiał Uzumakiego o wymioty.
- Sakura - chan! W końcu się obudziłaś! Wszyscy się o ciebie strasznie martwiliśmy przez ten cały czas, gdy leżałaś w śpiączce. Napędziłaś mi niezłego strachu - powiedział, przytulając się do niej.
- Sakura - chan, jak się czujesz?- zapytała Hinata.
- W sumie bywało gorzej - odpowiedziała, "łapiąc" ich wzrokiem.
- Niedługo pozostali przyjdą cię odwiedzić. Zapewne, kiedy rozejdzie się wieść, że jesteś całkiem przytomna - powiedziała, Hinata, a po chwili dodała. - Przyniosłam ci narcyza. Wstawię go do wody.
- Możesz wierzyć lub nie, ale w wiosce jest Temari. Przychodzi do ciebie codziennie i to nawet po kilka razy - powiedział, Naruto.
- Temari? To... miłe z jej strony - mówiła zszokowana różowo włosa. - Eh... gomenasai.
- Nani? Za co przepraszasz? - zapytała Hinata.
- Za to, co się wydarzyło. To zniknięcie z wioski, moja nieobecność... - ciągnęła Haruno.
- To na pewno nie twoja wina. Przez cały czas byłem pewny, że nie uciekłaś z Konohy. - mówił chłopak. - I miałem rację, prawda?
- Chyba tak - powiedziała Sakura.
- Jak to chyba? - zapytała zdezorientowana biało oka.
- Nie pamiętam dokładnie wszystkiego. Moja pamięć szwankuje ostatnimi czasy.
- Rozumiem cię - powiedziała, wesoło się uśmiechając. W tym czasie usłyszeli pukanie i do pomieszczenia weszła Ino z Choji’m i Kibą wraz z Akamaru.
- No nareszcie się obudziłaś wielko czoła - powiedziała zaczepnie Ino.
- Mogłabyś nie zaczynać? -zapytała Sakurcia.
Po jakiś 15 minutach zeszli się prawie wszyscy.
- Ej, Ino - świnio, zagadaj do niego - powiedziała z dziwnym uśmieszkiem na twarzy zielono oka, patrząc na Sai'a.
- Co? Ja ci dam Ino - świono! Z resztą... jakbym chciała, to bym zagadała. No, ale my tutaj gadamy, a ja nadal nie wiem, co się stało, że zniknęłaś z wioski - powiedziała Ino.
- To chyba nie nasze sprawy, więc nie powinniśmy się w nie wtrącać. Tsunade się wszystkim zajmie - powiedział Neji.
- Zgadzam się z Neji’m - poparła go Hinata.
- Jak uważacie - mówiła obrażona blondynka.
- Zdaje mi się, że powinniśmy już iść. Sakura na pewno jest zmęczona, a powinna odpoczywać - oznajmiła Tenten.
- Tak. Trzeba dać jej wypocząć - skwitował Shino. Po długich pożegnaniach, wyszli prawie wszyscy.
- Sakura - chan, nie potrzeba ci jeszcze czasem czegoś? – zapytał, Naruto, będąc już przy drzwiach.
- Mam małą prośbę. Otwórz mi proszę okno - powiedziała.
- Hai. -  już po chwili do pomieszczenia wpadło wieczorne powietrze. Od razu było lepiej.
- Do zobaczenia jutro - pożegnała się Hinata.
- To cześć - powiedziała Sakura.
- Sayonara. Ej, Hinata odprowadzę cię do domu - usłyszała jeszcze, za nim obydwoje wyszli z pomieszczenia.
Jej! Nie sądziłam, że odwiedziny mogą być tak meczące - pomyślała, po czym spojrzała na roślinę, przyniesioną przez granatowłosą i wesoło się uśmiechnęła. - ehh... - westchnęła, ponieważ usłyszała pukanie do drzwi.
- Hej Sakura, mogę na chwilę? Przepraszam, że cię nachodzę teraz, heh zapewne jesteś zmęczona tymi odwiedzinami, ale chcę z tobą porozmawiać. Nie chciałam się pchać jak byli wszyscy, więc czekałam aż wyjdą - powiedziała Temari.
- Ze mną? A o czym? - spytała zdziwiona dziewczyna.
- Chcę z tobą pomówić jak się już zapewne domyślasz o Gaarze - powiedziała, ale Sakura wbiła się jej w pół zdania.
- Ale ja nie mam nic dopowiedzenia na jego temat.
- Sakura, ja wiem, że między wami się coś wydarzyło. To, co się stało... - znowu nie mogła skończyć.
- Temari - san, proszę! Nie chcę z tobą o tych sprawach rozmawiać - mówiła, patrząc w jej zdziwione oczy.
- Skoro na prawdę nie chcesz, to ja to zrozumiem i uszanuję. Zapewne masz w tym swoją słuszność. Sakura - dono... -w tej chwili złapała jej ręce i powiedziała. - Ja... ja chcę cię prosić o coś - przemówiła żółtooka.
- O co, Temari - san?
- O to, żebyś... - nie skończyła, bo ktoś im przerwał.
- A więc tu mi zniknęłaś. Nie rób tak więcej, bo nie chcę się martwić o to, czy coś ci się nie stało. Muszę mieć pewność, że jesteś bezpieczna. Hm... O Sakura, słyszałem, że się obudziłaś i przepraszam, że cię nie odwiedziłem, ale mam sporo spraw na głowie - powiedział Shikamaru, drapiąc się po głowie.
- Nic nie szkodzi, rozumiem - mówiła zielonooka.
- Temari, idziemy? – zapytał, Nara.
- A tak, do zobaczenia Sakuro - powiedziała, wstając.
- A co z tą prośbą? – zapytała dziewczyna.
- Aaa to już nie istotne. Do zobaczenia - powiedziała, wychodząc.
- Dziwne - skwitowała.
Chyba nic już nie powinno mnie dziwić, a tu proszę bardzo. Tak jak myślałam - są parą. Od początku wiedziałam, że tak będzie. O co ona, chciała mnie prosić? Eh... Muszę odpocząć - pomyślała, kładąc się wygodnie. Patrzyła na świat nocą przez okno. Tym samym delektowała się wspaniałym zapachem wieczornej rosy. I tak zasnęła. A co jej się śniło? Śniły się jej marzenia, które miała nadzieję, że się ziszczą. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz