Podkład ♫
✲✲✲
Minęły 4 dni.
Sakura dalej się nie obudziła. Było z nią coraz lepiej. Lekarze zapewniali, że
już niedługo się obudzi. Temari 2 dni temu przybyła do wioski. To był szok dla
każdego, bo nikt się jej nie spodziewał. Odwiedzała codziennie Sakurę, nawet po
kilka razy dziennie. Wprawiło to wszystkich w osłupienie, bo one się prawie nie
znały. Przez to shinobi z Konohy zastanawiali się, co sprawiło, że jest taka
miła. Spotykała się też z Shikamaru. Razem wyglądali prześlicznie. Pasowali do
siebie jak dwie krople wody.
Minęły jakieś 4
miesiące od odnalezienia Sakury. Jej przyjaciele coraz bardziej się o nią
martwili. Naruto prawie nie odstępował jej na krok. Wszyscy mieli nadzieję, że
już jutro się przebudzi. Niecierpliwie czekali na to wydarzenie. Ale nic się
nie działo.
Temari przez
ten cały czas była w Konoha. Coraz bardziej przywiązywała się do Shikamaru.
Zresztą... on tak samo. Z dnia na dzień byli coraz bliżej siebie i poznawali
się o wiele lepiej. W końcu się zakochali na zabój i zostali parą. Teraz byli
jak dwie papużki nierozłączki. Każda miłość jest wyjątkowa, wspaniała i jedyna
w swoim rodzaju, a szczególnie ta pierwsza.
A co u Gaary?
Martwił się o Sakurę i Temari. Wysyłał do Konohy w miesiącu po 6 lub nawet
więcej listów. Pytał w nich o to, co z Sakurą i jak Temari czuje się w wiosce i
kiedy wraca do Suny. Odpisywała zawsze. W listach na okrągło pisała, że Sakura
jest nieprzytomna, a w wiosce jest traktowana bardzo dobrze i nie wie, kiedy
wróci z powodu Shikamaru. Czas mu się dłużył. Nie chciało mu się siedzieć w
Sunie, bo serce rwało mu się do Haruno, ale nie miał innego wyjścia. Kazekage
musi być w wiosce i pilnować porządku. Miał jedynie nadzieję, że Sakura
niebawem się obudzi.
- Gaara - sama, czas na trening -
powiedziała Matsuri, wyrywając go z rozmyślań.
✲✲✲
Orochimaru był takim głupcem. Dostał za to nauczkę. Nie ufaj swojemu
uczniowi, jeśli jesteś czarnym charakterem, to jest jedna z podstawowych zasad.
A on? Zapłacił za nią najwyższą cenę. Powinien o tym nie zapominać. Hm...
Ciekawe, co w wiosce? Jak doniosły mnie wieści, Sakura była w śpiączce. Dobrze
jej tak. Ode mnie nie można tak po prostu odejść. Ale tak głębiej myśląc...
była nawet przydatna. Muszę teraz znaleźć Itachi’ego, a potem coś pomyślę na
temat Haruno, Uzumakiego, pustynnego dziwaka i tej nędznej wiochy. Ha ha ha ha
- szatański
śmiech Sasuke rozniósł się echem po bezkresach ciemności, panujących w
pomieszczeniu, gdzie się znajdował.
✲✲✲
Zapadła noc.
Była głucha jak największa pustka bezkresu świata. Wszędzie byłoby ciemno,
gdyby nie księżyc świecący jaśniejącą poświatą. Gwiazdy błyszczały i mieniły
się dodając uroku posępnemu niebu. Liście na wysokich drzewach były poruszane
przez wiatr, który powodował chłód i przynosił ze sobą niepewność. Będąc w
miejscu, gdzie widnokrąg jest całkowity, wspaniałe niebo mogłoby zahipnotyzować
swą niezwykłością. Ta noc była niesamowita. Jedyna w swoim rodzaju,
niepowtarzalna.
Zegar stukał, wybijając sekundy,
potem minuty i w końcu godziny. Patrząc na mozolnie przesuwające się wskazówki,
chciało się zapaść w sen. Pielęgniarką w szpitalu ciągną się niebywale dyżur.
Zasypiały ze znużenia. Jednak to było niewskazane. Starały się powstrzymywać.
Niektórym to wychodziło lepiej, a innym gorzej.
W jednym z
pokoi księżyc obdarowywał swym jasnym blaskiem twarz śpiącej Sakury. Jeszcze
nie tak dawno pomieszczenie to opuścił Naruto - chłopak niepozorny, jednak
wspaniały pod wieloma względami. W pewnym momencie ręka dziewczyny drgnęła, a
powieki poruszyły się. Otworzyła oczy, mrugając kilkukrotnie. Jej zielone
tęczówki rozejrzały się wkoło. Nie próbowała się podnieść. Była obolała,
zmęczona i brakowało jej sił. Jedynie dała radę odwrócić swoją głowę i patrzeć
na niezwykłą noc. Nie zauważyła nawet, kiedy znowu zasnęła. Tym razem było
przynajmniej pewne, że rano się obudzi. Ale los jest zmienny. Nigdy nie
wiadomo, co przyniesie nowe jutro.
Nastał ranek.
Naruto szedł do szpitala, aby sprawdzić, co z jego przyjaciółką. Hinata
martwiła się o niego jak i o Haruno coraz bardziej.
- Ohayo, Naruto-kun. Idziesz do Sakury?
- przywitała się i zapytała Hyuuga.
- Hej, Hinata, A no idę. Pójdziesz
ze mną? - dziewczyna pokiwała twierdząco głową. Szli nic do siebie nie mówiąc.
Naruto był zamyślony, a dziewczyna nie chciała przeszkadzać swemu wybrankowi
serca.
Weszli do
szpitala. Od razu, gdy byli przy recepcji, pielęgniarka przekazała im wesołą
nowinę. Gdy tylko dotarły do nich jej słowa, szybko udali się do jednej z sal.
Po niedługiej chwili i przejściu całego labiryntu korytarzy, weszli do sali
numer 74 a. Dziewczyna leżała z otwartymi oczami. Była jakby nieobecna.
Wzrok miała zamglony. Na twarzy widniał spokój. Widać było, że nad czymś
intensywnie rozmyślała. Panowała dziwna atmosfera, a zapach leków, który unosił
się w powietrzu przyprawiał Uzumakiego o wymioty.
- Sakura -
chan! W końcu się obudziłaś! Wszyscy się o ciebie strasznie martwiliśmy przez
ten cały czas, gdy leżałaś w śpiączce. Napędziłaś mi niezłego strachu -
powiedział, przytulając się do niej.
- Sakura - chan, jak się czujesz?-
zapytała Hinata.
- W sumie bywało gorzej -
odpowiedziała, "łapiąc" ich wzrokiem.
- Niedługo pozostali przyjdą cię
odwiedzić. Zapewne, kiedy rozejdzie się wieść, że jesteś całkiem przytomna -
powiedziała, Hinata, a po chwili dodała. - Przyniosłam ci narcyza. Wstawię go
do wody.
- Możesz wierzyć lub nie, ale w
wiosce jest Temari. Przychodzi do ciebie codziennie i to nawet po kilka razy -
powiedział, Naruto.
- Temari? To... miłe z jej strony -
mówiła zszokowana różowo włosa. - Eh... gomenasai.
- Nani? Za co przepraszasz? -
zapytała Hinata.
- Za to, co się wydarzyło. To
zniknięcie z wioski, moja nieobecność... - ciągnęła Haruno.
- To na pewno nie twoja wina. Przez
cały czas byłem pewny, że nie uciekłaś z Konohy. - mówił chłopak. - I miałem
rację, prawda?
- Chyba tak - powiedziała Sakura.
- Jak to chyba? - zapytała
zdezorientowana biało oka.
- Nie pamiętam dokładnie
wszystkiego. Moja pamięć szwankuje ostatnimi czasy.
- Rozumiem cię - powiedziała, wesoło
się uśmiechając. W tym czasie usłyszeli pukanie i do pomieszczenia weszła Ino z
Choji’m i Kibą wraz z Akamaru.
- No nareszcie się obudziłaś wielko czoła
- powiedziała zaczepnie Ino.
- Mogłabyś nie zaczynać? -zapytała
Sakurcia.
Po jakiś 15 minutach zeszli się
prawie wszyscy.
- Ej, Ino - świnio, zagadaj do niego
- powiedziała z dziwnym uśmieszkiem na twarzy zielono oka, patrząc na Sai'a.
- Co? Ja ci dam Ino - świono! Z
resztą... jakbym chciała, to bym zagadała. No, ale my tutaj gadamy, a ja nadal
nie wiem, co się stało, że zniknęłaś z wioski - powiedziała Ino.
- To chyba nie nasze sprawy, więc
nie powinniśmy się w nie wtrącać. Tsunade się wszystkim zajmie - powiedział
Neji.
- Zgadzam się z Neji’m - poparła go
Hinata.
- Jak uważacie - mówiła obrażona
blondynka.
- Zdaje mi się, że powinniśmy już
iść. Sakura na pewno jest zmęczona, a powinna odpoczywać - oznajmiła Tenten.
- Tak. Trzeba dać jej wypocząć -
skwitował Shino. Po długich pożegnaniach, wyszli prawie wszyscy.
- Sakura - chan, nie potrzeba ci
jeszcze czasem czegoś? – zapytał, Naruto, będąc już przy drzwiach.
- Mam małą prośbę. Otwórz mi proszę
okno - powiedziała.
- Hai. - już po chwili do
pomieszczenia wpadło wieczorne powietrze. Od razu było lepiej.
- Do zobaczenia jutro - pożegnała
się Hinata.
- To cześć - powiedziała Sakura.
- Sayonara. Ej, Hinata odprowadzę
cię do domu - usłyszała jeszcze, za nim obydwoje wyszli z pomieszczenia.
Jej! Nie sądziłam, że odwiedziny
mogą być tak meczące - pomyślała, po czym spojrzała na roślinę, przyniesioną przez
granatowłosą i wesoło się uśmiechnęła. - ehh... - westchnęła, ponieważ
usłyszała pukanie do drzwi.
- Hej Sakura, mogę na chwilę?
Przepraszam, że cię nachodzę teraz, heh zapewne jesteś zmęczona tymi
odwiedzinami, ale chcę z tobą porozmawiać. Nie chciałam się pchać jak byli
wszyscy, więc czekałam aż wyjdą - powiedziała Temari.
- Ze mną? A o czym? - spytała
zdziwiona dziewczyna.
- Chcę z tobą pomówić jak się już
zapewne domyślasz o Gaarze - powiedziała, ale Sakura wbiła się jej w pół
zdania.
- Ale ja nie mam nic dopowiedzenia
na jego temat.
- Sakura, ja wiem, że między wami
się coś wydarzyło. To, co się stało... - znowu nie mogła skończyć.
- Temari - san, proszę! Nie chcę z
tobą o tych sprawach rozmawiać - mówiła, patrząc w jej zdziwione oczy.
- Skoro na prawdę nie chcesz, to ja
to zrozumiem i uszanuję. Zapewne masz w tym swoją słuszność. Sakura - dono...
-w tej chwili złapała jej ręce i powiedziała. - Ja... ja chcę cię prosić o coś
- przemówiła żółtooka.
- O co, Temari - san?
- O to, żebyś... - nie skończyła, bo
ktoś im przerwał.
- A więc tu mi zniknęłaś. Nie rób
tak więcej, bo nie chcę się martwić o to, czy coś ci się nie stało. Muszę mieć
pewność, że jesteś bezpieczna. Hm... O Sakura, słyszałem, że się obudziłaś i
przepraszam, że cię nie odwiedziłem, ale mam sporo spraw na głowie - powiedział
Shikamaru, drapiąc się po głowie.
- Nic nie szkodzi, rozumiem - mówiła
zielonooka.
- Temari, idziemy? – zapytał, Nara.
- A tak, do zobaczenia Sakuro -
powiedziała, wstając.
- A co z tą prośbą? – zapytała
dziewczyna.
- Aaa to już nie istotne. Do
zobaczenia - powiedziała, wychodząc.
- Dziwne - skwitowała.
Chyba nic już nie powinno mnie
dziwić, a tu proszę bardzo. Tak jak myślałam - są parą. Od początku wiedziałam,
że tak będzie. O co ona, chciała mnie prosić? Eh... Muszę odpocząć - pomyślała, kładąc się wygodnie.
Patrzyła na świat nocą przez okno. Tym samym delektowała się wspaniałym
zapachem wieczornej rosy. I tak zasnęła. A co jej się śniło? Śniły się jej
marzenia, które miała nadzieję, że się ziszczą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz