wtorek, 21 sierpnia 2012

Rozdział 22


Podkład

✲✲✲


Często niedoceniamy tego, co mamy. A może nie potrafimy albo nawet nie chcemy?
Nie odczuwamy potrzeby, aby przepraszać, gdy zrobimy coś nie tak. Zdarza nam się zapewne myśleć o tym, o czym nie powinniśmy. Robimy nieodpowiedzialne rzeczy, do których boimy się przyznać. Czym jest odwaga? Kiedyś odpowiedzieć na to pytanie było mi trudno. Teraz wiem, że odwaga to nie staranie się wyzbyć strachu, a jedynie stawienie się jego miażdżącej sile. Wiem też w obecnej chwili, że nie można żyć marzeniami. Bo marzenie, które się spełniło, nie jest marzeniem - wpis z dziennika Sakury Haruno.

✲✲✲


Czas płynął. Dla jednych szybko, dla innych wolno. Skołatane nerwy wielu mieszkańców dawały się we znaki. Po ataku na Konohę nic nie było i nie będzie takie samo. Dla obywateli czas nie stał w miejscu, nawet po konfrontacji Naruto z Pein'em i zniszczeniu wioski. Najbardziej martwiące było to, że Tsunade nadal pozostawała nieprzytomna, a Danzo miał przejąć rządy w wiosce. Trzeba by na to coś zaradzić, ale co? Co ja mam teraz zrobić? Bardzo mnie martwi to, że giną shinobi, jeden po drugim. Konoha jest wystarczająco osłabiona. Nie można pozwolić na straty w jednostkach. Jednak bez Tsunade i przy rządach Danzo możemy zginąć wszyscy. Ehh... Dla mnie czas dawno temu stanął w miejscu. Dokładniej 5 lat temu. Tak, to wtedy mój sens istnienia zaniknął. Od tamtej chwili nic nie było już takie samo. 

✲✲✲


Siedziała przy niej. Kiedyś to nią się opiekowano, a teraz było zupełnie na odwrót. Jej sensei była blada i bardzo słaba. Mogła nie przeżyć, z czego Sakura sobie doskonale zdawała sprawę. Starała się jednak nie dopuszczać do siebie tak czarnych myśli i ostateczności. Z jej śmiercią coś by się zakończyło. Ale… musiałoby też się zacząć coś na nowo.
- Sakurcia - chan... - usłyszała jego głos. Tylko on był przy niej cały czas. Pocieszał ją, dawał jej nadzieję, przyjaźń. To, czego potrzebowała. Nikt inny się nią nie interesował. Chociaż czas upływał i wiele rzeczy się zmieniało, jego charakter zawsze pozostawał taki sam... niezmienny.
- Znowu przy niej siedzisz. Ehh... Martwię się o ciebie.
- Nie powinieneś. Hinata... to o nią się martw, a nie o mnie. Jak zawsze sama sobie poradzę - powiedziała spokojnie dziewczyna.
- Hinata jest dla mnie ważna, ale ty też. Jesteśmy przecież przyjaciółmi - mówił chłopak.
- No właśnie, przyjaciółmi. Więc jeśli chcesz, aby tak pozostało, to, kiedy mówię, żebyś z czymś przestał, to tak zrób - powiedziała Sakura, po czym nagle wstała, podchodząc do szafki, gdzie stała woda potrzebna do zmiany opatrunków. Nastała chwila ciszy. Haruno nie widziała twarzy Uzumakiego, bo była do niego odwrócona plecami. Po chwili jednak usłyszała słowa, wydobywające się z ust swojego przyjaciela.
- Zmieniłaś się Sakura - chan.Gdzie się podziała moja dawna przyjaciółka? Chcę ją z powrotem odzyskać - mówił rozżalony.
- Myślisz, że to, co przeżyłam miało mi pozwolić na to, by pozostać taką, jak dawniej? Też mam swoje problemy. Przeżyłam bardzo wiele... - nie skończyła, bo jej przerwał.
- To może mi powiesz, co przeżyłaś dokładniej? - zapytał podenerwowany.
- Nie. Nie mogę. Mam w głowie mętlik. To wszystko... jest dla mnie trudne i nie mogę z tobą o tym rozmawiać, dopóki nie ułożę sobie wszystkiego - powiedziała.
- Rozumiem... rób jak chcesz, ale pamiętaj, że zawsze jestem przy tobie. Tak, jak Gaara... Aa i Kakashi chciał z tobą mówić - powiedział, szybko zmieniając temat z czerwonowłosego na inny. Nie wiedział, co się dokładnie wydarzyło pomiędzy tą dwójką w czasie zawodów, ale miał pewność, że coś między nimi było i na pewno jest, i będzie. - Sayonara. Muszę iść do Hinaty, bo zapomniałem o tym, że się umówiliśmy - powiedział pospiesznie, wybiegając z pomieszczenia. Sakura przez chwilę stała osłupiała, po tym, co powiedział Naruto.

Ehh... Gaara... Myślałam, że to, co się wydarzyło było zwykłym przypadkiem, ale przecież nic się nie dzieje przypadkowo. Czyżby jednak moje uczucia były inne niż przyjaźń? Nie potrafię sobie chyba na to odpowiedzieć. Temari wróciła już dawno temu do Suny. Może powinnam była z nią wtedy porozmawiać? A może jednak zrobiłam dobrze? Od porwania minął już jakiś czas. Jak to wszystko przelatuje w niewyobrażalnie szybkim tempie. Nawet tego nie zauważyłam. Miałam za dużo na głowie. Jak ja dawno nie widziałam Sasuke - kuna...
- Dobra, idę. Nie będę taką spóźnialską jak Kakashi - sensei. - to mówiąc, poszła, szukać swojego nauczyciela. Naruto oczywiście o najważniejszym zapomniał jej powiedzieć. Mianowicie, gdzie mają się spotkać.
- Baka - zaklęła cicho pod nosem.

✲✲✲

Sytuacja może się wymknąć spod kontroli. To by było dla nas bardzo niekorzystne. Trzeba pomyśleć, co teraz. Mam pewność, że za niedługo będą się starać rozwiązać zagadkę ginących shinobich. Konoha jest osłabiona. Ciekawe, na prawdę ciekawe... już za niedługo zacznie się robić bardzo ciekawie, zwłaszcza, gdy będą zmuszeni prosić o pomoc swoich sprzymierzeńców. To pewne, że połączą siły. Będzie źle, jeśli inne wioski też się do nich przyłączą. Jednakże, skoro pięć głównych wiosek ani żadna z przybocznych nie współpracowały, aby pokonać Akatsuki, to moje obawy się nie spełnią. A nawet gdyby spełniły... nie będą sobie ufać i będzie gorzej, niż gdyby pracowali oddzielnie, w pojedynkę. Z resztą... nie będę się przemęczać. Czas pokarze. Zobaczymy, jaki wykonacie ruch. Może uda mi się upiec dwie pieczenie na jednym ogniu? Hm... Będzie zabawa. Tym razem, tak łatwo z naszą wioską wam nie pójdzie, jak wtedy.

✲✲✲

- Karin, Yuugo, Suigetsu - powiedział Uchiha.
- Hai - powiedzieli chórkiem.
- Skoro nie ma już Itachi’ego, przydałoby się zrównać raz, a dobrze z ziemią Konohę. Obecnie jest słaba i nie byłaby tak dużym wyzwaniem. Pein odwalił kupę dobrej roboty, oczyścił teren, można powiedzieć. Ale był głupcem. Przez pewną osobę, stracił życie - mówił dowódca.
- Nani?- rzekła ze zdenerwowaniem Karin.
- Teraz nie istotne, co i jak z nim było. Trzeba pomyśleć, co powinniśmy robić dalej - mówił zamyślony czarnooki.

✲✲✲

Chodziła i pytała wszystkich, ale nikt nie widział Kakashiego. Miała tego dosyć, jednak musiała go znaleźć. Skoro chciał coś od niej, to pewnie poważna sprawa.
- Głupi Naruto - powiedziała dziewczyna.  
- Hej Sakura. Czemu to Naruto jest głupi? - zapytał ni z tego, nie z owego, pojawiający się z nikąd Kakashi (wyskoczył znienacka jak diabeł pokropiony święconą wodą - dop. autorki).
- To już nie ważne. Więc, o czym chciałeś ze mną porozmawiać? - spytała od razu, przechodząc do rzeczy. Nastała chwila ciszy między nimi.
- Mamy pewne problemy. Jak zapewne słyszałaś, giną shinobi. To może wywołać III Wielką Wojnę Shinobi'ch. Dlatego musimy temu jakoś zaradzić. Chciałbym, abyś się dowiedziała pewnych rzeczy. Wiem, że masz dużo pracy i o takie coś powinna prosić Hokage, ale nie mam innego wyjścia - mówił Kakashi.   

✲✲✲


Starała się pomagać ile tylko mogła. Nie była medycznym ninja i za bardzo nie znała się na lekarstwach i tego typu rzeczach. Broń, na tym się znała.
- Tenten - usłyszała za sobą.
- Neji - san, o co chodzi? - zapytała dziewczyna.
- Zostałem przysłany tutaj po lekarstwa dla rannych.
- Aha. Dobrze, to zaraz ci je dam - powiedziała dziewczyna, przeszukując szafki. - Albo i nie - mówiła załamana.
- Co się stało? - zapytał Hyuuga.
- No, bo ja nie wiem, gdzie są te leki - oznajmiła zmieszana, jak i zawstydzona szatynka.
- Rozumiem. W takim razie poszukamy razem - powiedział, uśmiechając się.
- Neji - san... Hai - rzekła, oddając uśmiech.

Nie minęło wiele czasu, jak w wiosce zapanował hałas. Spowodowany był on tym, iż Tsunade się w końcu obudziła. Każdy był rozradowany tym faktem. No dobra, nie każdy. Szczęśliwy z tego powody nie był Danzo. Blondynka, co prawda była jeszcze bardzo słaba, jednak w głowie miała tylko sprawy związane z wioską.
- Tsunade - sama, powinnaś odpoczywać - oznajmił Gai.
- Przestań chrzanić. Sprowadźcie Kakashi'ego - powiedziała ostro Hokage. Chwilę później siwowłosy zjawił się wraz z Sakurą. Po ich zjawieniu, zaczęli rozmawiać na ważne dla wioski sprawy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz