wtorek, 21 sierpnia 2012

Rozdział 25


Podkład

✲✲✲

Czas - nieodłączna cząstka życia, która potrafi mieć swoje decydujące słowo. On leczy rany jak i przeważa w wielu sytuacjach. W życiu to on dominuje. Pozwala przemyśleć swoje błędy, uczucia, zdarzenia z przeszłości. Nadaje równowagę całemu systemowi, który tutaj działa. W jednym momencie, jednej sekundzie może zdarzyć się bardzo wiele. 


✲✲✲

            Wyruszyli niedługo po zmierzchu. Nie było czasu do stracenia. Podążali ciemnym lasem. Liście poruszane przez wiatr szamotały się na drzewach, a już chwilę później niektóre unosiły się w powietrzu. Te pozostawione na gałęziach wydawały szumy i szmery, podobne do pieśni, przemawiały leśną, sekretną wiadomość, jednak nie daną się odkryć i zrozumieć nikomu. Wystrój był mroczny, mrożący krew w żyłach, straszny i przerażający. Kora drzew przypominała teraz wstrętnie się śmiejące twarze. Skacząc tak, widzieli w dole pustkę. Spomiędzy koron tych posępnych, wysokich „staruszków”, co jakiś czas w głąb lasu wpadał blask księżyca. Pokazywał, iż to, co wydawało się straszne w rzeczywistości wyglądało inaczej. Gdyby znajdowali się na otwartej przestrzeni mogliby dostrzec gwieździste niebo. Ciemny błękit doskonale komponował się na tle jaśniejących poświat struktur niebieskich. Z każdym skokiem byli coraz bliżej. 

Czas....
Tak bardzo go potrzeba, a brakuje go, gdy trzeba.
Tak bardzo potrzebny, a jednak niedostępny. 

            Słuchaj tego cichego szeptu przekazywanego w tajemnicy przez ten las. Ostrzega cię. Przed czym? Przed twoimi błędami. Przed tymi zdarzeniami. Posłuchaj ich, dobrze radzą. Uciekaj! Uciekniesz? Nie, zostaniesz. Twój honor ci nie pozwala. Można utracić godność i dumę, bo mniej bolą, ale tracąc honor, okrywasz się hańbą. Słuchaj, pieśń jest dla ciebie. Co mówi? Mówi, że nawet najodważniejszy czyn ku ratowaniu czegoś, nie raz nie warty jest poświęceń i wyrzeczeń. Posłuchasz? Tylko ty możesz na to pytanie odpowiedzieć. Ale pamiętaj. One zawsze ci pomogą, wystarczy, że się wsłuchasz w słowa. 

            Noc powoli mijała. Piękność i niezwykłość znikała. Następował świt. Niezwykły i urzekający. Niebo jaśniało i cieszyło się nadchodzącym dniem. Tak. Jest kilka chwil, dla których warto żyć i oddać się szaleństwu. 
            Byli zmęczeni, ale nie zatrzymywali się. Biegli cały czas przed siebie, bez ustanku do celu. Po jakimś czasie las zaczął się przerzedzać. Powoli zielona trawa przemieniała się w sypki i jeszcze zimny piasek. Bezkresny, wyschnięty ocean piasku. Same wydmy. Ktoś, kto by się tu zgubił i nie odnalazł pomocy, długo by nie przeżył. Zero wody, zwierząt oraz jakiejkolwiek roślinności. To zupełnie inny świat. Nie ten, do którego shinobi przywykli. Zapuszczając się w te strony trzeba być pewnym swojej decyzji i przygotowanym na wszystko. 
            Biegli. Cały czas przed siebie. Po dosyć długim czasie zaczęły się ukazywać zarysy bram wioski. Sakurze na ten widok przyspieszyło serce. Nie wiedziała jak zareaguje, gdy go zobaczy po tak długim czasie. Z każdym krokiem byli coraz bliżej. W końcu doszli. Przeszli przez bramę bez zatrzymania przez strażników. Kierowali się do głównej siedziby kage. Ludzie przyglądali im się z zaciekawieniem. Po niedługiej chwili i natarczywym przyglądaniu się gapiów, byli w budynku Kazkage. Weszli do środka, gdzie od razu dostali informacje, że szanowny już na nich czeka i wskazówki, gdzie mają iść. Szli przez długie korytarze, a potem wysokie schody. W końcu znaleźli się pod gabinetem Gaary. Sakura przełknęła ślinę, mając nadzieję, że nie będzie tak źle, jak się spodziewała. Kiba zapukał do drzwi. Nastąpiła chwila grozy, normalnie wejście smoka. Znaleźli się w dużym pomieszczeniu. Na parapecie stała mała roślinka. Duże okno wpuszczało do gabinetu mnóstwo światła, a widok jaki się za nim rozciągał, był niesamowity, szczególnie o zachodzie i wschodzie słońca. Ściany były w kolorze piaskowym, a podłoga cedrowa. Sakurze i Gaarze serca przyspieszyły z powodu swoich widoków. Nie pokazali jednak tego po sobie. Zmienili się. Wiedzieli to oboje. 
- Witajcie w Sunie. Zapewne Tsunade o wszystkim wam powiedziała. Powiem krótko, zwięźle i na temat. Nie zamierzam wam truć. Z rana ruszamy do jednej z zamkniętych wiosek. Musimy dowiedzieć się, kto stoi za zaginięciami shinobich. Reszta wyjaśni się z czasem. To by było na tyle. Idźcie odpocząć. Matsuri pokażwam pokoje - zakończył Kazekage, patrząc cały czas na Sakurę. Powoli zaczęli opuszczać jego gabinet. Miał wielką ochotę, aby porozmawiać z dziewczyną, ale stwierdził, że jest za wcześnie. Po tak długim czasie rozstania nagle się widzą. Muszą dać sobie czas. 
- Cieszę się, że cię widzę - powiedziała Sakura, zamykając za sobą i resztą drzwi. Gaarę zszokowały jej słowa, ale także i pocieszyły, podnosząc go na duchu.   

✲✲✲

            W między czasie i Hebi, i Akatsuki nie próżnowali. Połączyli swoje siły. Sasuke został wysłany po ośmioogoniastego. Zawalił na całej linii. Nie wykonał misji. Teraz wraz z Yuugoi Suigetsu, a no i Karin szedł do jakiejś wioski. I po co? A bo ja wiem? Zapytajcie go. Nie chciał mi powiedzieć o swoich planach. Ale ja tak tego nie zostawię. A więc, szedł po to, aby załatwić ważną sprawę, która nie cierpiała zwłoki. 

✲✲✲

- Jesteś pewny, że dobrze robisz? - zapytała kobieta. 
- Oczywiście. Wszystko jest jak puzzle lub szachy. Ja tym mechanizmem kieruję. W szachach pionkami są wszyscy moi szpiedzy oraz obiekty potrzebne do dalszej części moich planów. W sumie to można to też porównać do budowy silnika hm... - powiedział dowódca. 
- A puzzle? O silniku nie wspominaj, a pff... - rzekła. 
- Puzzle moja droga to układanka. Kiedy każdy element się zgadza ona wychodzi, jednak kiedy się różni, element jest niepotrzebny - powiedział mężczyzna, przesuwając jeden pionek do przodu i dodając jeden puzzel do układanki. - Plan A niedługo się rozpocznie. A w między czasie może chcesz posłuchać o tym, jak zbudowany jest silnik? 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz