Podkład ♫
✲✲✲
Wszystko szło
doskonale. Jak do tego momentu nic się złego nie wydarzyło. Jednakże pozory
potrafią mylić.
Delikatny wiatr
poruszał wszystkim bardzo lekko i subtelnie. W powietrzu gnał z niebywałą
gracją i lekkością. Wygrywał swoją melodię, do której tańczyło wszystko, co znajdowało
się w jego zasięgu i było podatne na owe figle. Trawa tańcząca w tym rytmie,
liście ruszające się do tego taktu i wiele więcej. Wszystko doskonale do siebie
pasowało i wspaniale się komponowało na tle tak pięknego dnia.
W pewnym
momencie wszyscy shinobi się zatrzymali. Musieli odpocząć po tak wyczerpującej
drodze.
✲✲✲
Dostała zadanie
i podążała według wskazówek. Nie było opcji, aby plan A nie wypalił. Wszystko
musiało iść po myśli dowódcy. Doskonale udało się to wszystko wymyślić
i zgrać w jednolitą całość. Trzeba było teraz czekać na ofiary. Część pierwsza
prawie była wykonana. Martwiło ją jedynie to, że jej znajoma odkryje owy plan.
Wiedziała, że jej nie ufa i ją obserwuje. Wszystko więc było bardzo możliwe.
Nagle, nastąpił wybuch i ziemia zaczęła się sypać.
- Już czas. A więc wdrążenie
planu A nastąpi właśnie teraz – pomyślała. Wszyscy shinobi wpadli we
wcześniej przygotowaną pułapkę. Nikt nie był na to przygotowany. Niespodziewany
atak w momencie, gdy najmniej się spodziewali.
✲✲✲
Siedzieli
spokojnie i odpoczywali podczas tego postoju. Musieli zregenerować siły, by być
wstanie ruszyć dalej. Napawali się urokiem tego terenu. W pewnym momencie ich
spokój zakłóciło pojawienie się jakiejś chakry. Wszyscy stanęli w pozycji
obronnej. W końcu nie wiedzieli czego mają się spodziewać. Ów osobnik zbliżał
się coraz bardziej.
- Niemożliwe –
pomyślała Sakura. – Czyżby to była osoba, o której myślę? –
zacisnęła ręce w pięści, co nie umknęło niczyjej uwadze. Jednak po chwili
wyczuli chakrę jeszcze innych osób. Ścigali osobnika, będącego z przodu. Tylko…
Dlaczego?
✲✲✲
- Wzywałeś mnie? – zapytała
dziewczyna.
- Tak. Zdobyłaś informacje, o które
Cię prosiłem? – zapytał dowódca.
- Jeszcze nie. Nie jest łatwo
wyciągnąć coś od Sasuke – odpowiedziała.
- Obiecałaś, że się dowiesz. Dobrze
wiesz, co się może zdarzyć za niesubordynację i nie wykonywanie moich rozkazów
– zamiast pytać, stwierdził fakty.
- Tak, ale… - widząc jego wzrok, od
razu zmieniła to, co chciała mu powiedzieć. - Gomene. To się więcej nie
powtórzy. Wykonam to zadanie. Obiecuję – powiedziała. Mężczyzna dał jej tylko
znak, aby już poszła. Zrozumiawszy to, jej „hologram” zniknął.
✲✲✲
Czekaliśmy w ciszy. W jednym momencie poczuliśmy, że pościg gdzieś zniknął.
O co właściwie tutaj chodziło? Ta cała sytuacja stała się irytująca i coraz
bardziej zagmatwana. Z sekundy na sekundę wydawało mi się, że przez swoją
zawiłość nie można jej rozwiązać. Nie było tutaj żadnego punktu zaczepienia. W
tym musiał być jakiś haczyk! Te wszystkie odrębności muszą się jakoś łączyć, w
którymś punkcie. Gdybym tylko znalazła coś, od czego można by zacząć, to byłaby
połowa sukcesu. Tutaj by się przydał Shikamaru. On jest takim geniuszem. Pewnie
szybciej by to rozwiązał niż my – myślała Sakura.
- Czujesz tę znaną chakrę? –zapytał
głupio Gaara.
- Oczywiście, że tak –
odpowiedziałam.
Ohh… Co ja w ogóle robię, co? No weźcie mi powiedzcie! Jestem pewnie w
waszych oczach głupia. Przywalcie mi w ten łeb. Mieć takiego faceta pod ręką i
nic nie robić ghh…. Przez tyle lat chciałam go zobaczyć, porozmawiać z nim, być
blisko niego, a teraz? Odpycham go! O zgrozo! Ale ze mnie podła baba. Co ja mam
zrobić? Ja chyba naprawdę czuję do niego coś więcej niż tylko przyjaźń. Tylko
czy na pewno? – w końcu przerwała swoje rozmyślania i skupiła się na osobniku,
który z każdą chwilą był coraz bliżej. Musiała opanować swoje emocje. Nie mogła
w takiej sytuacji stracić nad nimi kontroli. Z każdą kolejną chwilą jej serce
przyspieszało. To czekanie stało się nieznośne. Ile można?! Po pewnej chwili,
która dłużyła nam się strasznie, na horyzoncie widać było coraz bardziej
wyłaniającą się postać. Zbliżała się. Będąc w odległości od nas z jakieś… 10
metrów usłyszeliśmy wybuch, a po chwili ziemia zaczęła się zapadać. Widać
było jedynie ciemność.
✲✲✲
Co to wszystko ma znaczyć? Czyżbym został zdradzony? Jeśli tak, to straszny
los czeka tę zdradziecką szumowinę. Pomyślmy. Pomocna czasami może i jest, ale
zastąpić się ją da. W ogóle to jest słaba i mało przydatna. Nie radzi sobie w
walce. To chyba najwyższy czas, żeby pomyśleć o pozbyciu się jej. Najpierw
muszę dostać odpowiedzi na pytania, które nie dają mi spokoju. Z kim dzisiaj
rozmawiała? Czego dokładnie ma się dowiedzieć i po co? Czas to rozwiązać - rozmyślał chłopak. W końcu
wstał i poszedł do jej pokoju. Wszedł bez pukania. Ona głupia jedynie na jego
widok już była happy. Jak można być tak głupim i naiwnym? Jak widać można.
Chłopak od razu przeszedł do pytań. Nie chciała odpowiedzieć, to dostała w
twarz. Zapytał ponownie. To samo. W końcu doszedł do wniosku, że to nic nie da
i trzeba przejść do bardziej radykalnych środków. Przygwoździł ją do ściany i
znowu zapytał. Dziewczyna ponownie odmówiła wyjawienia odpowiedzi na pytania.
Chłopak teraz wkurzył się nie na żarty.
- Nie chcesz odpowiedzieć, co? Ja
znam sposoby na takie jak ty. Pytam po raz ostatni. Z kim rozmawiałaś i o czym?
- Z nikim Sasuke – kun – wydukała.
- Zła odpowiedź – stwierdził, bijąc
ją w twarz. Uderzył ją tak mocno, że aż upadła. Leżała teraz na podłodze. Uchiha
wykorzystał ten moment. Leżał na niej. Uśmiechnął się perfidnie w jej kierunku.
Zaczął ściągać z niej ubranie.
- Sasuke… kun… nie… - mówiła,
płacząc. Nie zamierzał przestać. Ośmieszyła go. Nikomu na to nie pozwoli. Musi
teraz za to zapłacić! Płacz już nic nie pomoże. Ona jest teraz jego zabawką. Nikt
jej już nie uratuje.
W jednym
momencie ściągnął z niej ubranie. Sam niedługo potem pozbył się swoich. Zabawił
się z nią. Zabawił z Karin. Wykorzystał ją po prostu. Gdy skończył swoją
zabawę, zapytał jeszcze raz. Odpowiedziała… W jednym momencie uśmiechnęła się
do niego. Chciała teraz więcej. Myślała pewnie nie wiadomo co, że ją kocha, że
będą razem. Błąd! Uchiha znowu się uśmiechnął. W jednej chwili wziął do ręki
swoją katanę i bez skrupułów zabił dziewczynę. Straciła swoją wartość.
Mężczyzna wstał, ubrał się i odszedł stamtąd jak gdyby nigdy nic się nie stało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz