Nastał kolejny dzień. Słońce od kilku godzin widniało nad Konohą. Zapowiadał się słoneczny, ale jakże ciężki dzień dla wszystkich shinobi.
Niedługo rozpoczną się zawody. Nie wszystkim uśmiechało się, pilnowanie przybyłych grup ninja do wioski. Ale co zrobić? Rozkaz to rozkaz i trzeba go wykonać, nie ma rady.
Dzisiaj przydzielone zostaną grupy do pilnowania przybyłych ninja. Nikt nie spodziewał się wydarzeń, które miały dziś nastąpić. Z samego rana team 7, a dokładniej Naruto, zarządził trening. Nie był on specjalnie męczący, Jednak słońce dawało się we znaki. Po pewnym czasie pojawił się Kakashi. Każdy z drużyny 7 w pewnym stopniu spodziewał się sensei’a. - Ohayo minna - powiedział radośnie sensei. - Czy ty kiedyś pojawisz się na początku treningu, a nie na sam koniec, Kakashi-sensei!? - wypominał mu Naruto. - Tak, no wiecie, musiałem przeprowadzić pewną staruszkę... - siwowłosy nie zdążył dokończyć , ponieważ blondyn mu przerwał. - Te swoje bajeczki wciskaj komu innemu, a nie nam! - wykrzyczał błękitnooki. - Co z tym przydzieleniem? Kogo dostaliśmy? - przeszedł do najważniejszego tematu Sasuke. - Cóż.... dostaliśmy wioskę Deszczu lub Sunę, to zależy od tego, którzy shinobi tych wiosek się pojawią - powiedział, po czym dodał. - Ja już muszę iść, a wy trenujcie, oby tak dalej - po wypowiedzeniu tych słów, w mgnieniu oka zaczął się oddalać od miejsca treningu.
Po pewnym czasie cała trójka postanowiła zakończyć ćwiczenia, ponieważ dowiedzieli się, że „ci z Suny”, jak to ich określili, mieli dzisiaj przybyć do ich wspaniałej wioski. Naruto zaproponował wypad na ramen. Sasuke odrzucił propozycję, co bardzo rozczarowało Sakurę. Jednak postanowiła udać się z blondynem do Ichiraku.
Kiedy już dotarli na miejsce Naruto zauważył, że Sakura siedzi zasmucona. Chłopak wiedział, jaki jest tego powód. A było nim to, że nie poszedł z nimi "jej Sasuke-kun".
Po posiłku postanowili udać się do bramy, żeby zapytać, kto przybył na zawody. Niestety, nie pojawił się jeszcze nikt. W pewnej, niespodziewanej chwili podbiegł do nich jakiś shinobi, mówiąc, że szanowna hokage chce z nimi pomówić.
- Naruto, co ty znowu narobiłeś?! - zapytała surowo Sakura w drodze do siedziby wielmożnej. - Ja nic nie zrobiłem... przynajmniej ostatnio - powiedział zamyślony blondyn, kierując się z towarzyszką do głównego biura.
Szli tak w ciszy, zastanawiając się, o co może chodzić. Po jakimś czasie doszli do budynku. Szli długimi i obecnie ciemnymi korytarzami. Naruto próbował kilkakrotnie zbliżyć się do Sakury, jednak za każdym razem odpychała go. W końcu się poddał, ale nie na długo.
Po jakimś czasie doszli. Naruto przełknął głośno ślinę, po czym zapukał. Po usłyszeniu "wejść' oboje otworzyli drzwi i znaleźli się w środku. Zauważyli stojącego przy biurku babuni Sasuke. Byli nieco zdenerwowani sytuacją, Naruto postanowił odezwać się pierwszy.
- Co ja takiego znowu zrobiłem, że muszą być przy tym Sasuke i Sakura?! - pytał rozgoryczony Naruto. - Tym razem nic, ale chcę z wami porozmawiać, słuchajcie mnie uważnie i nie przerywajcie – powiedziała. – Niedługo do wioski przybędą shinobi. Chciałam, abyście tym razem nie wykombinowali czegoś i nie narobili szkód, ponadto, kiedy zostanie wam przydzielona wioska musicie uważać… Ah… Mam nadzieję, że ty Sakuro razem z Sasuke dopilnujecie porządku - pokiwali głowami w geście zgody i wyszli w ciszy, zatykając usta blondynowi, który chciał już coś powiedzieć.
Drogę do bramy spędzili na wysłuchiwaniu monologu Naruto. W pewnym momencie Sasuke zatrzymał się. Sakura i Naruto zawtórowali mu. Zauważyli nieznajomego chłopaka i dziewczynę, którzy znęcali się nad Konohamaru i jego przyjaciółmi. Naruto nie zastanawiając się, pobiegł w stronę przyjaciół. Za nim pobiegła Sakura, Sasuke niechętnie, ale jednak zdecydował zobaczyć, co się tam dzieje.
Kim oni są i co tu robią? - pomyślała Sakura.
Są nie byle jakimi shinobi - pomyślał Sasuke.
Nosz... Czego chcą te buraki z buraczanej stodoły?! - pomyślał wściekły blondyn.
- Kim jesteście i co tu robicie?! - zapytał Sasek. - Jestem Sabaku no Kankuro, a to moja siostra Temari i nasz brat Gaara, a tam stoi jego uczennica, Matsuri, jesteśmy z Suny i przybyliśmy na zawody. A was jak zwą? - zapytał lalkarz - Nazywam się Naruto Uzumaki i zostanę kolejnym Hokage Wioski Liścia! – wykrzyknął.
- Buahahahaha! Ale ty jesteś głupi – wyśmiał go Kankuro.
- Jak śmiesz?! – zdenerwował się blondyn.
- Uspokój się! Wiesz co nam powiedziała Tsunade! – walnęła go w głowę.
- A ty jak się nazywasz landrynko? – uśmiechnął się arogancko. Dziewczyna zacisnęła zęby i pięść, jednak powoli odpowiedziała na pytanie.
- Idziemy stąd. Nie zamierzam dłużej przebywać z tymi błaznami – odparł Sasuke, który pojawił się z nikąd na drzewie, niedaleko Gaary. Blondyn i różowowłosa spojrzeli jeszcze na nich spode łba i ruszyli za Sasuke. Po chwili jednak usłyszeli po raz pierwszy głos czerwonowłosego.
- Jak się nazywasz? – zadał pytanie zimnym, ale jakże opanowanym głosem.
- Uchiha. Uchiha Sasuke – rzekł, po czym cała trójka udała się do Hokage Wioski Liścia.
Hmm.... ta dziewczyna... Nie wygląda na silną, szybko się jej pozbędę, a potem reszty... - pomyślał Gaara.
Koncowka przypomniala stare dobre czasy poczatkow Naruto :)
OdpowiedzUsuń