poniedziałek, 22 grudnia 2014

Rozdział 36

Podkład


Krew roztrysnęła się po jej ciele. Z oczu wypłynęły łzy. Z jednej strony dobrze się stało, jednak… Przyczyna, działanie i skutek. To jak równanie, tyle że życiowe. Skutek, to jej śmieć. Działanie – zdrada. Ale co było tego przyczyną? Patrzyli na jej martwe ciało, które powoli stygło. W tym momencie wszelkie wspomnienia, będące kiedyś tak odległymi, wracały z najdalszych zakamarków ich umysłów, pojawiając się w tym momencie. Nie żyje. Tylko dwa słowa. Dwa słowa, które miały tak wielkie znaczenie.
- Musimy znaleźć Matsuri, o ile jeszcze żyję. Miejmy taką nadzieję. Ja i Koji pójdziemy razem, a we dwaj w drugą stronę – zarządziła Gemmei.
- Zachowujesz się, jakby było ci obojętne to, że Hanae została zamordowana! – wykrzyknął Hiroki. Dziewczyna się zatrzymała i stojąc tyłem do nich, powiedziała po chwili.
- Jeśli nie znajdziemy lub nie uratujemy Matsuri, to możemy się nie dowiedzieć  dlaczego to zrobiła, dlaczego zginęła, co było powodem jej morderstwa, rozumiecie? – spytała ostro, ruszając.


✲✲✲


- Hokahe-sama! – wpadł jeden z członków ANBU.
- Melduj – rozkazał Naruto.


✲✲✲


Cisza i spokój w wiosce? Nie! Gwar i hałas. Wszyscy ciężko pracują by przywrócić wiosce dawną świetność.
- Eh… To takie kłopotliwe – mówił Shikamaru.
- Oj no daj już spokój. Przejmujesz się Ino, Sakurą i Sai’e,? Nie ma o nich żadnych wieści, z jednej strony to dobre, a z drugiej nie – powiedział Choji.
- Wrócą, wrócą, co by nie, prawda Akamaru? – spytał Kiba, a pies tylko szczeknął.
- Martwię się – oznajmiła cicho Hinata.
- Mam dziwne przeczucie – oznajmił Shino.
- Shino ma rację – poparła go, przychodząca razem z Neji’m i Rock’iem TenTen.
- Zgadzam się z tobą TenTen. Coś tu nie gra – poparł Neji.
- Musimy coś robić. Siła młodości! – krzyknął Lee.

- Anko, Kakashi… To już za długo trwa – powiedział Gai.
- Spokojnie. Dadzą sobie radę – zapewniła Anko.
- Mimo, że jest tam Gaara… To nie wiemy, czy powinniśmy być tacy nieświadomi niebezpieczeństwa. Może teraz są zagrożeni? – spekulował Kakashi.
- Akatsuki? Sasuke? Kto za tym stoi? – pytała kobieta.
- Niedługo się o tym przekonamy – rzekła Tsunade.
- Musimy w nich wierzyć – mówiła Shizune.
- Nie traćmy nadziei – rzekł Kakashi.


✲✲✲


Siedzieli i czekali aż wrócą ze zdrajcami. Wszystko się komplikowało.
- Kankurou, suń się. Tak, żeby mnie słońce nie raziło – powiedziała Temari.
- I co jeszcze? Może fontannę przynieść królewnie? – zironizował.
- Nie rozumiem co cię ostatnio ugryzło – wstała i oddaliła się od niego.
Nadchodzą nowe czasy… - pomyślał lalkarz.


✲✲✲


Siedział i myślał jak ma postępować. Właściwie to osiągnął swoje cele. Zemsta… Tylko teraz pojawia się pytanie, co dalej? Jak dojść do władzy? Jest zaliczony do missin-ninja kategorii S, gdzie sięnie pokaże, może być próbowany zabić lub pojmany. Karin się w coś wplątała. Nie wiedział jeszcze tylko w co. Jednak to nie wyglądało w jego oczach zbyt dobrze. Bała się hm.. Tylko dla kogo pracowała? Kto… Śmie myśleć, że coś osiągnie jego kosztem?


✲✲✲

Upadła. Była słaba Nawet trening z Gaarą-sensei nic nie dał, bo była zbyt beznadziejna, aby osiągnąć jakiś poziom. Poziom, który by się jej przydał. Wstała i pobiegła ostatkami sił dalej.
- Hej ty! – usłyszała. Nie mało się przeraziła. Zaczęła biec szybciej. Wiedziała, że to on go wysłał, że chce się jej pozbyć. Kiedy się do niej zbliżył prawie na wyciągnięcie ręki, usłyszała hlust i odgłos zamarzającej wody, a potem krzyk.
- W końcu cię znaleźliśmy. Pójdziesz teraz z nami. James, to ja jestem twoim ojcem. Ale czas! Zawsze chciałem to powiedzieć! – podniecał się Koji.
- A teraz sobie porozmawiamy – rzekła hardo Gemmei.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz