poniedziałek, 22 grudnia 2014

Rozdział 37

Podkład


Z początku myślałem, że to jakiś żart. Ja? Sensei? Do tej pory miałem jedną uczennicę i to jeszcze nie jakąś specjalnie uzdolnioną, niestety. Nie wiedziałem, co powiedzieć. Dokładnie analizowałem jej słowa.
- Po co chcesz, abym cię uczył?
- Chcę być silniejsza – powiedziała.
- Tylko tyle? A może coś jeszcze? Sakura, mnie nie oszukasz. Chcesz go pokonać. Ale muszę cię zasmucić. On jest ode mnie silniejszy. Tylko Naruto może z nim walczyć. Oni… Łączy ich specjalna więź – powiedziałem.
 - Sokka…

✲✲✲


Nastała cisza. Przerażająca i okrutna. Gęsta jak mgła. Atmosfera robiła się z chwili na chwilę coraz bardziej napięta.
- No… Więc ten… - przerwał ten spokój Koji.
- Ale z ciebie głupek – odparł Hiroki.
- A teraz powiesz nam wszystko – rzekł Taheshi. – Chcę wiedzieć o co tutaj chodzi i dlaczego Hanae zginęła.
- Przez ciebie – padły słowa z ust Matsuri. Wszyscy znowu zamilkli.
- Jak to przeze mnie? Ja nic nie zrobiłem! To nie moja wina! – sprzeczał się zielonooki.
- Jesteś idiotą! Ona cię kochała! – krzyknęła. – Ból… Niespełnionej i nieodwzajemnionej miłości jest okropny.
- Mniejsza o to, kto cię ścigał? – zapytała po raz pierwszy Gemmei. – Nie bój się, przy mnie nic ci się nie stanie.

- Proszę! Chcę do ciebie dołączyć! Być silniejsza, żeby przestał uważać, że jestem beznadziejna – powiedziała. Mężczyzna stanął i po chwili odwrócił się do niej.
- Dobrze. Ale wymagam lojalności i wierności. Zdajesz sobie sprawę ze zdrady wszystkich twoich najbliższych? Jesteś gotowa zrobić to dla niego? – zapytał.
- Dla niego wszystko – rzekła.

- Obiecałam nic nie mówić – powiedziała.
Sprawa będzie trudniejsza niż mi się wydawało, ale znam sposób, żeby rozwiązać ten problem.


✲✲✲


Czekali. Nie wiedzieli, co mają dalej robić. Zaczynali się denerwować. Atmosfera byłą napięta, w końcu to bardzo poważna sytuacja. Słońce powolnie zaczynało chować się za linię horyzontu, obdarzając świat piękną gamą koloru żółtego, czerwonego i pomarańczowego. W takich momentach świat wydawał się być piękny i łatwy.
- Kankurou! – krzyknęła. – Ale z ciebie imbecyl.
- Przestań już się produkować kobieto – odparł.
- Idą – rzekł spokojnie Sai.
- Nareszcie! Ile można – powiedzieli Temari, Ino i Kiba razem
- Ale gdzie Gaara i Sakura? – zastanawiał się Sai.


✲✲✲


Niedobrze. To mi się nie podoba. Wszystko idzie nie tak, jak chciałem. Było tak pięknie i wychodzi dupa blada. Straciłem dwie. Jeszcze ta jedna może być zagrożeniem.
- Dopilnuj wszystkiego – powiedziałem do niego, nikt mi nie mógł przeszkodzić, a szczególnie ona.


✲✲✲


Bo jak to często w życiu bywa, upadamy. Ale zawsze musimy znaleźć w sobie siłę, aby wstać. Widziałam jego treningi i starania, by być lepszym ode mnie, ale wiedziałam też, że to mu się nie uda. Jednak patrząc na niego wiedziałam również, że nie mogę zrezygnować.
- Wiesz, że w gwiazdach jest zapisana nasza przyszłości? 0 zapytałam go. Zdziwił się, bo nie wiedział, że bo obserwuję.

Wszyscy zwrócili swoje oczy w ich kierunku. Zapadła cisza. Nikt nie był w stanie wypowiedzieć nawet słowa.
- Gdzie Gaara i Sakura? – zapytał Koji.
- Jeszcze nie wrócili – odparł Kankurou.
- Idźcie po nich. Tyle na dzisiaj – odparła Gemmei, kierując się w stronę jednego z drzew, pod którym zaraz usiadła.
- A co z Hanae? – spytała Ino.
- Nie żyje – odparł spokojnie Hiroki.
- Kiba… - zaczął Sai.
- Idziemy Akamaru – ruszyli na poszukiwanie.


✲✲✲



Nie wiedziałam co mam zrobić, czy powiedzieć. Stałam i myślałam. Usłyszałam trzask. Gaara nagle stał się jeszcze bardziej czujny. Rozglądałam się wokoło. Nastała głucha cisza. A może to było zwierzę? Nie… To nie było możliwe. Szkoda, że nie byłam jednym z tych ninja, którzy doskonale potrafili wyczuwać chakrę.
- Szpieg… - powiedziała cicho. – Wracajmy.
Rozejrzeliśmy się dokładnie, ale ruszyliśmy w końcu. W drodze spotkaliśmy Kibę z Akamaru i Sai’a. Czyli Hanae nie żyła… O co w tym wszystkim chodziło? Ino… Mogła sprawdzić, co było w głowie Matsuri. No tak. Ale Gemmei wydawała się coś wiedzieć. Wróciliśmy do obozu. Niektórzy spali, inni pilnowali obozowiska, jak i jeńca. Jedna tylko Fukao siedziała z dala od wszystkich. Podeszłam do niej i cicho usiadłam obok. Nie wiem dlaczego, ale zdawało mi się, że tego oczekiwała, że… Chciała ze mną porozmawiać. O Jashinie! Jaka ja jestem głupia!
- Sakura… Mam pytanie – zaczęła. – Czy podczas zawodów nie spotkałaś się z dziwną sytuacją.. Osobą? – zapytała.

W momencie, kiedy Takeshi miał opowiedzieć zakończenie swojego mało śmiesznego dowcipu, podszedł do stolika jakiś chłopak, mówiąc, że jest potrzebny. On natychmiast przeprosił, pięknie się u kłonił, mówiąc, że jutro się zobaczymy i szybko wyszedł z lokalu z drugim shinobi’m.

- Dobra robota, Takeshi – powiedział jeden z nich. – W tej chwili wszyscy patrzyli na czerwonowłosego chłopaka.

Zagłębiła się we wspomnieniach. Przypomniała jej się zdrada. Takeshi’ego.
- Tak – padła krótka odpowiedź.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz