poniedziałek, 22 grudnia 2014

Rozdział 38

Podkład


Wróciła do domu. Jej zdziwienie sięgnęło granic, po tym, co zobaczyła. Nie dała jednak po sobie tego poznać. Przywitała się i udała na górę. Zapukała, a gdy usłyszała „proszę”, weszła. Czerwonowłosy siedział na łóżku. Jego włosy błyszczały w słońcu, wpadającym do pomieszczenia przez okno.
- Widziałeś? – zapytała.
- Tak. Kim jest ten dzieciak? – zastanawiał się.
- Jest z Iwa Gakure na pewno – rzekła.

✲✲✲


- Sokka. A więc dziękuję. A właśnie…  Jak sprawy z Kazekage-sempai? – zapytała.
- Uh… Sama nie wiem. To mnie przerasta – mówiła.
- W życiu są chwile, ludzie i idee, o które warto walczyć – to mówiąc, wstała i poszła w znanym tylko sobie kierunku.


✲✲✲


Siedział. Patrzył w gwiazdy. Prawie jak w dzieciństwie. Usiadła koło niego. Zastanawiała się, czy to możliwe.
- Takeshi… On wrócił, prawda? – pokiwał głową na tak.
- Trzeba cos zrobić – rzekł. W tym momencie zaczął płakać i przytulił się do niej.


✲✲✲


Nie wiedziałem, co siędzieje. Wszystko szło nie tak. Karin nie żyła. Yuugo i Suigetsu gdzieś zniknęli. Jeszcze moje oczy.. Eh… Itachi braciszku… Dlaczego życie nie mogło być takie łaskawe. Nande…?


✲✲✲


Sakura nie mogła zasnąć. Poszła się przejść. Zupełnie tak, jak kiedyś, przypomniała się jej sytuacja. Sama nie wiedziała, ale miała jakieś dziwne przeczucie. Szła przed siebie. Nie bała się jakoś specjalnie. Zmieniła się. Stała się jeszcze twardsza. Ale nie silniejsza. Na tym świecie była nikim. Nic nie znaczyła. W porównaniu z sanninami, przywódcami wiosek, itp. Bycie ninja nie jest łatwe. Jednak świadomość, że komuś pomogliśmy jest ogromna. Idąc tak i rozmyślając, nawet nie wiedziała, kiedy oddaliła się od obozu. To było nierozsądne, bo ktoś mógł ją obserwować, mogła zginąć. Jednak jakie to by miało znaczenie? Jednego medic-ninja mniej. I właśnie wtedy usłyszała szum. Czyżby sytuacja sprzed kilku lat miała się powtórzyć? Poszła w kierunku, z którego dochodził odgłos wody. Otoczony dookoła drzewami wodospadzik był wspaniałym miejscem. Wszystko tam wydawało się być magiczne i zaczarowane. Szkoda tylko, że ludzie cokolwiek zaczynają rozumieć dopiero po fakcie. Sama sobie dopiero teraz zdała z tego sprawę. Żałowała wielu wydarzeń, ale czasu się cofnąć, niestety, nie da. Usiadła na skale. Zagłębiła się w rozmyślaniach.
- Ładnie tu, co nie? – powiedział. Spojrzała na chłopaka, który stał kawałek od niej.
- Tak. Koji… Jak poznałeś pozostałych? – zapytała.
- Z Hirokim wychowywałem się od dziecka. Hm… Gemmei I Takeshie’ego poznaliśmy podczas jednej misji. Tak samo Hanae. Nie było łatwo, ale… Za nic nie oddałbym ani nie zmienił przeszłości – odpowiedział.
- Sokka..
- Wiesz, nie należy się tak wszystkim przejmować. Trzeba też wszucić na luz po prostu – powiedział, uśmiechając się.
- Nie jesteście tacy źli, jak mogłoby się wydawać – odparła.
- Dzięki, dobrze wiedzieć – zaczął się śmiać.
Właśnie teraz coś zrozumiałam. Nie mogę ciągle polegać na kimś czy na czymś, sama też muszę coś robić. Muszę też dać coś od siebie, a nie tylko brać. Czasem naprawdę pozory mylą…

Spójrz na ten świat

I powiedz, co widzisz?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz