Podkład ♫
Gdy brakuje nam nadziei, zaczynamy się
modlić. Gdy jesteśmy w trudnej sytuacji, zaczynamy się modlić. Dlaczego
zwracamy się do Boga dopiero wtedy, gdy jest źle? Powinniśmy to robić przez
cały czas. Nieustępliwie. Ale my ludzie nie chcemy wierzyć. Marzenia czy
rzeczywistość? Na co otworzysz oczy i, w którym kierunku podążysz?
✲✲✲
Płakał jak małe dziecko. Wszystkie uczucia,
które miał w sobie od dawna, w końcu wypłynęły. Było mu wstyd. Czuł się słaby,
że przy niej płacze, ale jednocześnie nie byłby w stanie przy kimś innym tego
zrobić. Gemmei… Kim ona w rzeczywistości była? Co się działo przez czas, gdy nie
był z nią? Ani razu mu tego nie wypomniała. A powinna… zostawił ją bez słowa wyjaśnienia, a ona mimo
to jest tu z nim, nie odepchnęła go. Dlaczego? Czyżby miała w sobie takie
uczucia, jak żal i współczucie? Życie dla ich dwójki nie było takie łatwe, ale
mimo to są jacy są i wierzą, że w końcu będzie lepiej.
✲✲✲
Siedzieli i patrzyli na ten krajobraz. W ciszy rozmyślali nad sprawami,
które nie dawały ukojenia ich duszom. Co miało sens, a co nie?
- Wiecie, że w gwiazdach jest zapisana historia każdego z nas? – zapytał
Hiroki. – A w tą noc, tak piękną, jak dzisiejsza, nie sposób nie zgrzeszyć, zagłębiając
się w urok świata.
- Bo wiara i lojalność czynią nas silniejszymi – powiedział Koji.
- Dążenie do spełnienia idei, pragnień i marzeń powoduje, że stajemy się
silni i nieustępliwi w walce- odrzekł Hiroki.
- Dlatego strach wzmaga w nas chęć ucieczki, ale nie możemy się poddawać
Musimy osiągnąć wyznaczone przez nas cele – powiedzieli oboje. W tamtej chwili
przypominali jej Naruto, za którym tęskniła. Był jej przyjacielem na zawsze.
✲✲✲
- Yoshi! Day radę! Uwaga!
I teraz! – krzyknął Naruto, walcząc Lee,
kto zje więcej misek ramenu. - Zwycięstwo! – krzyknął blondyn.
- To nie fair!
Zobaczysz, że w końcu cię pokonam! Za karę zrobię 200 okrążeń na rękach wkoło
wioski – zaproponował Lee.
- Nie masz ze mną
szans. Hm… - powiedział.- Ciekawe co się dzieje z pozostałymi. Mam nadzieję, że
nic im nie będzie.
- Hej! Hinta-chan,
chcesz zobaczyć jak robię za karę 200 okrążeń na rękach wokół wioski? – zapytał
Rock.
- Eh.. Co za
ludzie, nie Neji-kun? – powiedziała TenTen.
✲✲✲
Nastało
rano. Wszyscy składali obozowisko, aby wyruszyć dalej. Jednak najpierw
zamierali przesłuchać Matsuri. Całą noc była spokojna. Zbyt spokojna… Nagle
Gemmei oświeciło. TO było przecież oczywiste… Przez całą noc mieli wzmożoną
czujność, ale teraz…
- Matsuri jest w
niebezpieczeństwie – wyrwało się jej i po chwili szybowały w powietrzu miliony
drobnych kryształków lodu. Dziewczyna szybko się przetransportowała. Nie myliła
się znowu. To wszystko było darem, jak i przekleństwem.
- Stój! Nie uda ci się to, kimkolwiek jesteś! –
krzyknęła do osobnika, który był obok Matsuri.
- Nie spodziewałem się takiego
obrotu spraw, ale pokonać ciebie to będzie zaszczyt, Fukao-senpai – wiedziała,
do kogo należał ten głos.
✲✲✲
Przez całą noc
nie mogła zasnąć. Sama nie wiedziała już co robić. Nie sądziła, że Koji i
Hiroki umieją być tacy poważni. Nigdy nawet nie pomyślała, że będą w stanie jej
przypominać Naruto. Dzisiejszy dzień był jednym z tych chłodniejszych. Nie było
słońca. W powietrzu wisiała jakaś aura grozy. Coś miał się wydarzyć. Pytanie
tylko, co
- Sakura – usłyszała za plecami.
- Hai, Gaara-senpai? – odwróciła
się w jego stronę.
- Wiesz… Myślałem jeszcze o tym, że chciałaś abym był twoim
sensei. I… No… Jeśli nadal chcesz, to nim będę – odrzekł czerwonowłosy. Dziewczyna
była z początku zdziwiona. - Hkem.. Znaczy ja nie namawiam czy coś, ale byłoby
mi miło – dodał. Dziewczynie zaświeciły się oczy i pojawił się uśmiech na jej
ustach. W jednym momencie rzuciła mu się na szyję i go przytuliła. Był
zdziwiony, ale po chwili oddał uścisk. Było im tak dobrze, gdy czyli swoją bliskość.
Magia i radość przepełniona z tęsknotą, która teraz wybuchła.
✲✲✲
Między nimi
trwała cisza. To wszystko było takie okrutne. Gemmei sama nie wiedziała, co ma
robić. Wydawało się jej, że to tylko chory sen. Hanae… On… Co on z nią zrobił?
Jak on śmiał?! Dziewczyna z kamiennym wyrazem twarzy przyglądała się ciału Hanae.
- Jak śmiałeś zrobić coś takiego?!
- Hm.. Normalnie? – odpowiedział.
– Tak, jak ty, kiedy mnie odrzuciłaś – oboje się zdenerwowali. Na ustach Gemmei
pojawił się uśmiech.
„A więc już dziś zginę”? – pomyślała. Stali w ciszy.
- Wypiękniałaś, kochanie –
odrzekł. – Szkoda, że muszę cię zabić.
Dziewczyna wiedziała, że próbuje
ją zdenerwować i wymusić atak z jej strony. W jednym momencie rzuciła kunai’em
z wybuchową notką. Doskonale wiedziała już, co się tutaj dzieje. Że też wcześniej
się tego nie domyśliła.
(…) „Jeśli chcesz mieś święty spokój
Zabij mnie„ (…)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz