poniedziałek, 22 grudnia 2014

Rozdział 39

Podkład


Gdy brakuje nam nadziei, zaczynamy się modlić. Gdy jesteśmy w trudnej sytuacji, zaczynamy się modlić. Dlaczego zwracamy się do Boga dopiero wtedy, gdy jest źle? Powinniśmy to robić przez cały czas. Nieustępliwie. Ale my ludzie nie chcemy wierzyć. Marzenia czy rzeczywistość? Na co otworzysz oczy i, w którym kierunku podążysz?

✲✲✲


Płakał jak małe dziecko. Wszystkie uczucia, które miał w sobie od dawna, w końcu wypłynęły. Było mu wstyd. Czuł się słaby, że przy niej płacze, ale jednocześnie nie byłby w stanie przy kimś innym tego zrobić. Gemmei… Kim ona w rzeczywistości była? Co się działo przez czas, gdy nie był z nią? Ani razu mu tego nie wypomniała.  A powinna…  zostawił ją bez słowa wyjaśnienia, a ona mimo to jest tu z nim, nie odepchnęła go. Dlaczego? Czyżby miała w sobie takie uczucia, jak żal i współczucie? Życie dla ich dwójki nie było takie łatwe, ale mimo to są jacy są i wierzą, że w końcu będzie lepiej.


✲✲✲


Siedzieli i patrzyli na ten krajobraz. W ciszy rozmyślali nad sprawami, które nie dawały ukojenia ich duszom. Co miało sens, a co nie?
- Wiecie, że w gwiazdach jest zapisana historia każdego z nas? – zapytał Hiroki. – A w tą noc, tak piękną, jak dzisiejsza, nie sposób nie zgrzeszyć, zagłębiając się w urok świata.
- Bo wiara i lojalność czynią nas silniejszymi – powiedział Koji.
- Dążenie do spełnienia idei, pragnień i marzeń powoduje, że stajemy się silni i nieustępliwi w walce- odrzekł Hiroki.
- Dlatego strach wzmaga w nas chęć ucieczki, ale nie możemy się poddawać Musimy osiągnąć wyznaczone przez nas cele – powiedzieli oboje. W tamtej chwili przypominali jej Naruto, za którym tęskniła. Był jej przyjacielem na zawsze.

✲✲✲


- Yoshi! Day radę! Uwaga! I teraz! – krzyknął Naruto, walcząc  Lee, kto zje więcej misek ramenu. - Zwycięstwo! – krzyknął blondyn.
- To nie fair! Zobaczysz, że w końcu cię pokonam! Za karę zrobię 200 okrążeń na rękach wkoło wioski – zaproponował Lee.
- Nie masz ze mną szans. Hm… - powiedział.- Ciekawe co się dzieje z pozostałymi. Mam nadzieję, że nic im nie będzie.
- Hej! Hinta-chan, chcesz zobaczyć jak robię za karę 200 okrążeń na rękach wokół wioski? – zapytał Rock.
- Eh.. Co za ludzie, nie Neji-kun? – powiedziała TenTen.


✲✲✲


Nastało rano. Wszyscy składali obozowisko, aby wyruszyć dalej. Jednak najpierw zamierali przesłuchać Matsuri. Całą noc była spokojna. Zbyt spokojna… Nagle Gemmei oświeciło. TO było przecież oczywiste… Przez całą noc mieli wzmożoną czujność, ale teraz…
- Matsuri jest w niebezpieczeństwie – wyrwało się jej i po chwili szybowały w powietrzu miliony drobnych kryształków lodu. Dziewczyna szybko się przetransportowała. Nie myliła się znowu. To wszystko było darem, jak i przekleństwem.
- Stój!  Nie uda ci się to, kimkolwiek jesteś! – krzyknęła do osobnika, który był obok Matsuri.
- Nie spodziewałem się takiego obrotu spraw, ale pokonać ciebie to będzie zaszczyt, Fukao-senpai – wiedziała, do kogo należał ten głos.

✲✲✲


Przez całą noc nie mogła zasnąć. Sama nie wiedziała już co robić. Nie sądziła, że Koji i Hiroki umieją być tacy poważni. Nigdy nawet nie pomyślała, że będą w stanie jej przypominać Naruto. Dzisiejszy dzień był jednym z tych chłodniejszych. Nie było słońca. W powietrzu wisiała jakaś aura grozy. Coś miał się wydarzyć. Pytanie tylko, co
- Sakura – usłyszała za plecami.
- Hai, Gaara-senpai? – odwróciła się w jego stronę.
- Wiesz… Myślałem jeszcze o tym, że chciałaś abym był twoim sensei. I… No… Jeśli nadal chcesz, to nim będę – odrzekł czerwonowłosy. Dziewczyna była z początku zdziwiona. - Hkem.. Znaczy ja nie namawiam czy coś, ale byłoby mi miło – dodał. Dziewczynie zaświeciły się oczy i pojawił się uśmiech na jej ustach. W jednym momencie rzuciła mu się na szyję i go przytuliła. Był zdziwiony, ale po chwili oddał uścisk. Było im tak dobrze, gdy czyli swoją bliskość. Magia i radość przepełniona z tęsknotą, która teraz wybuchła.

✲✲✲

Między nimi trwała cisza. To wszystko było takie okrutne. Gemmei sama nie wiedziała, co ma robić. Wydawało się jej, że to tylko chory sen. Hanae… On… Co on z nią zrobił? Jak on śmiał?! Dziewczyna z kamiennym wyrazem twarzy przyglądała się ciału Hanae.
- Jak śmiałeś zrobić coś takiego?!
- Hm.. Normalnie? – odpowiedział. – Tak, jak ty, kiedy mnie odrzuciłaś – oboje się zdenerwowali. Na ustach Gemmei pojawił się uśmiech.
„A więc już dziś zginę”? – pomyślała. Stali w ciszy.
- Wypiękniałaś, kochanie – odrzekł. – Szkoda, że muszę cię zabić.
Dziewczyna wiedziała, że próbuje ją zdenerwować i wymusić atak z jej strony. W jednym momencie rzuciła kunai’em z wybuchową notką. Doskonale wiedziała już, co się tutaj dzieje. Że też wcześniej się tego nie domyśliła.

(…) „Jeśli chcesz mieś święty spokój
Zabij mnie„ (…)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz