poniedziałek, 22 grudnia 2014

Rozdział 40

Podkład


Nastąpił głośny wybuch. Oczywiście nikomu nic się nie stało, bo to by było zbyt łatwe. Z początku nie zorientował się, o co jej chodziło z tą wybuchową notką, ale po chwili już wiedział. Nie chciała mu zrobić tym krzywdy, chciała dać innym do zrozumienia, że coś jest nie tak. Mógł się tego po niej spodziewać.
- Jak zwykle piękna i sprytna – powiedział.
- Mógłbyś mieć choć odrobinę odwagi, by pokazać się we własnej osobie, a nie sterować Hanae – odrzekła.
Muszę go jakoś odnaleźć… To nie będzie łatwe. W pobliżu ma swoich ludzi, a chakry nie rozpoznam. Nie będę też mieć dużo czasu, aby się skupić i postarać się go odszukać, Kuso… Co tu robić? – myślała.

✲✲✲


Usłyszeli wybuch. Shinobi z Yuuki już wiedzieli, że coś tu nie gra. Gemmei nigdy bez powodu nie wzywała ich do walki i nie dawała sygnałów do ataku. Takeshi teraz był pewien, że musi się z nim zmierzyć. Musi pokonać przeszłość, by móc żyć teraźniejszością.
- Uważajcie, zaraz nas zaatakują – krzyknął czerowonowłosy.
Czekali. Sami nie wiedzieli, kto jest ich wrogiem i z kim muszą się zmierzyć. Takeshi wiedział, że nie może tutaj zostać, że musi pomóc Fukao. Powinien powiedzieć o napastniku?
- Kazekage- sama… Gemmei walczy z przywódcą. On są tylko zabawkami w jego rękach. Tak, jak Matsuri I Hanae – odrzekł. – Zajmiecie się nimi. Ja pomogę Gemmei, to nasza wspólna sprawa – rzek i pobiegł.  
-Co się tutaj dzieje?! – krzyknęła Ino.
- Właśnie przyjdzie nam pokonać tego, którego szukamy – odpowiedział Sai.
W ty samym momencie coś wybuchło. Przyszli. Musieli walczyć. Życie shinohi, to ciągłe poświęcenia. Czy tak też miało być i tym razem? Zostali otoczeni, nie wiedzieli, co mają robić. Gaara stał spokojnie, Piasek zaczynał krążyć. Wszyscy byli gotowi do walki. Ale czy są w stanie ich pokonać? Musieli walczyć do samego końca. Nie wolno był im się poddać i uciec.


✲✲✲


Patrzyli na siebie. Po tych oczach… Wszędzie by go poznała.
-Nie masz więc na tyle odwagi, aby stanąć do walki ze mną twarzą w twarz? Najwidoczniej nadal jesteś słaby. Za słaby, by mnie pokonać – prowokowała go.
- Nie waż się tak mówić! Uważaj na swoje słowa! – zdenerwował się. Tego właśnie oczekiwała. Chwilę później ciało Hanae opadło na ziemię i pojawił się on. Zawsze był porywczy i wybuchowy, gdy bo coś rozwścieczyło. Nigdy wtedy nie myślał.
- Jestem silniejszy niż może ci się wydawać – odparł. – Znam twój słaby punkt – nie ruszyła się. Nie mogła tego zlekceważyć. Mężczyzna odpalił zapalniczkę. Ogień. Patrzyła w niego. Nie miała pojęcia skąd on wie..
- Iraki! – krzyknął Takeshi.
- Oooo… jak to niemiło mi cię znowu widzieć – odrzekł. – Zdradliwa małpa z ciebie, wiesz?

Deszcz padał, a ona siedziała na ganku i go obserwowała. Biliardy kropel spadało z nieba, roztrzaskując się o ziemię. To było piękna jak i smutne. Patrzyła tak. Ta cisza… Ten odgłos deszczu dawał jej ukojenie i ją uspokajał.
- Fukao-senspai – odparł cicho. Nawet na niego nie spojrzała. Tamtego dnia, gdy go zobaczyła po raz pierwszy, wiedziała, że jest w nim coś złego.
- Czego chcesz, Iraki? – fuknęła. Nastała cisza. Od tamtego dnia nic już nie było takie, jak kiedyś. Stała się bardziej skryta i nieprzyjazna.
- Ja… No… Chciałem… Kocham cię Gemmei – rzekł, na co ona prychnęła.
- Nie zdajesz sobie sprawy z tego, co zrobiłeś – nie zrozumiał. Spojrzała na niego chłodno, z góry, po czym wróciła do domu.
- Zbliż się do niej, a obiekcję, ze cię zabiję – powiedział do niego Taheshi.


✲✲✲


Ich przeciwnicy nie byli aż tacy silni. Kilku miało dobre zdolności, ale pozostali nie byli w stanie z nimi walczyć, dlatego też zginęli jako pierwsi. Zostali tylko najsilniejsi. Sakura była razem z Ino ranna. Gaara był wściekły z tego powodu, jednak myślał racjonalnie. Wszyscy walczyli. Każdy miał jakieś obrażenia oprócz no Sabaku. Najwidoczniej przeciwnicy nie zdawali sobie sprawy z jego potęgi. Jeden zaatakował Sakur. Dziewczyna starała się odeprzeć atak, ale była za słaba. Nie miała też czasu się wyleczyć. Oszczędzała chakrę.
Wbił jej kunai w brzuch. Różowowłosa splunęła krwią. To już wkurzyło nie na żarty, Gaarę. Piasek był wszędzie. Atakował przeciwników. Był bezlitosny. Ale dwóch okazało się być na style silnych, iż przetrwali jego ataki. Wszyscy byli zmęczeni. Walka jednak trwała nadal. Nie mogli się wycofać właśnie teraz, gdy byli tak blisko zwycięstwa Kiba z Akamaru i Sai’em atakowali jednego . Pozostali shinobi z Piasku, którzy zostali przy życiu, natarli na drugiego, jednak nie zdało się na zbyt wiele. Oboje się wzajmnie ochraniali. Jeden miał żywioł ziemi, a drugi wiatru i ognia. Co jeszcze skrywali? Jakiego asa w rękawie mieli?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz