Podkład ♫
Ogień… Podpalił dom i uciekł.
Nie wiedziała, co ma zrobić. Była pewna, że zginie. Ale to się nie zdarzyło. Takeshi…
Po raz pierwszy to on ją ratował, nie ona jego. Znaleźli się na zewnątrz. Cała
trójka patrzyła jak ogień wszystko chłonie.
- Właśnie dlatego mówiłam ci,
ojcze, że nie powinieneś był go sprowadzać – rzekła Gemmei.
- Anie nigdy nikogo nie
słuchasz. Mało co nie zginęliśmy. No ale to może by było lepiej, żadna strata w
końcu, prawda? – wściekł się Takeshi. W tym momencie dziewczyna straciła przytomność.
✲✲✲
Teraz jego celem miła być Konoha. Jej
destrukcja raz na zawsze. Odbudowywali się? To dobrze. Będzie miał co
zniszczyć. Jednak na razie usiał czekać na to, aż jego oczy się zagoją, a prace
zakończą. Nie miał wyjścia. Wielka Wojna Shinobi… Rozpocznie się czy też i nie?
✲✲✲
- Hinata, TenTen,
Lee, Neji, Shino. Choji! Jest
tu ktoś? – wołał Naruto. – Gdzie oni się podziali? – szedł spojnie, zastanawiając
się. Nagle wszyscy wyskoczyli i zwalili go z nóg. – Co wy wyprawiacie?
- Jak to co? Jeszcze nie uczciliśmy twojego awansu – rzekł Lee.
- No właśnie. Idziemy coś zjeść – rzekł Akimichi.
- Wiecie… To nic pewnego. Na razie zastępują babunię – odparł. – Jest jeszcze
Konohamaru…
- Ty teraz nie myśl, idziemy i już – odparła TenTen.
- Właśnie – poparła Hinata.
- Już, już, bo jak nie, to idę dalej trenować – planował Neji.
✲✲✲
Patrzyli na siebie. Nikt nie atakował. Ogień… Znów to samo.
- Czy coś nie tak, skarbie? – zapytał z sarkazmem, poruszając delikatnie
zapalniczką to w prawo, w lewo. Wzrok dziewczyny podążał za płomieniem.
Wyglądała, jak zahipnotyzowana.
- Nie nazywaj jej tak – wściekł się Takeshi.
Ze swoim lękiem zmierzysz się
prędzej, czy później. Musisz dać wtedy radę – przeszły jej przez myśl słowa sensei. Jak zwykle miał rację. Co miała
teraz robić? Wiedziała, że będzie ciężko.
- Skąd wiedziałeś? – zadała pytanie.
- Pamiętam, jak zawsze trzymałaś się z dala od ognia. Zaintrygowało mnie
to i w końcu zrozumiałem. Cały czas z dala od ciepła. Nie możesz się do niego
zbliżyć, bo twoja moc ci na to nie pozwala – odparł bez namysłu. Dziewczyna
była wściekła jak i zdezorientowana. Nie mogła mu tego pokazać. Nie mógł poczuć
tej satysfakcji. Nie mógł… Musiała szybko zaczął działać, bo w innym wypadku
źle to wszystko się kończy. W jednej chwili użyła techniki wiatru. Przeciwnik najwidoczniej
był gotowy na atak. Nie dał się jednak. Użył ziemnej techniki.
- Takeshi, to moja walka – odparła. Spojrzał an nią i po chwili usunął
się nieco. Był gotowy, aby rzucić się do pomocy w każdej chwili.
Zaatakował ją. Kopnął, jednak zablokowała atak. Później próbował uderzyć
ją w twarz z pięści, jednak to również mu się nie wydało, gdyż pochwyciła cios
i kopnęła go w brzuch. Zdenerwował się i rzucił shurikeny. W tym czasie wyjął
katanę i ruszył na nią. Dziewczyna wyjęła kusarigami. Natarli na siebie.
Oddawali cios za ciosem.
W pewnym momencie dziewczyna użyła techniki
ziemi, aby unieruchomić przeciwnika, jednak odskoczył. Próbowała kontratakować,
ale to się znowu nie udało. Postanowiła użyć jutsu. Ostatecznie nie miała wiele
do stracenia. Wiedziała, że musi go złapać i żywego sprowadzić o wioski.
Próbował ją uderzyć, jednak mu się to nie udało Bariera lodowa chroniła ją
niczym najlepszy przyjaciel.
- Hōsenka no Jutsu! – użył techniki. Ogniste kule uderzyły znienacka
wprost w jej barierę. Upadła, jednak zaraz wstała. Jej poparzona ręka już po
chwili była całkiem wygojona. Na skórze nie został żaden ślad.
- Hm.. Widzę, że jesteś dużo lepsza. Zyskujesz coraz większa moc, ale dzisiaj
twój żywot się zakończy.
✲✲✲
Wyczułem
chakrę. Ktoś walczył. Czyżbym wplątał się w jakieś bagno? Ahh… Przejdę obok. To
Też dobry pomysł. Nie mogę marnować czasu. Dokończę swój plan. Popamiętają…
Zemsta Uchiha zakończy się sukcesem.
✲✲✲
Wkurzenie
Gaary osiągnęło maksimum. Używał swoich najlepszych najpotężniejszych technik, a inni shinobi mu
pomagali. W końcu obaj przeciwnicy padli z wycieńczenia. Ninja poczuli ulgę i
odetchnęli. Musieli zebrać siły w razie kolejnych nieprzewidzianych sytuacji.
Wtem w jednym momencie ciało
Gemmei przeleciało i łamiąc kilka drzew, zatrzymało się na skale.
- I co? Nadal jestem takim
tchórzem? – zapytał Iraki.
- Temee!! – krzyknął Takeshi.
Ciało dziewczyny upadło na ziemię.
- Nie! To moja walka! – krzyknęła
pewnie. – Powinnam to była zrobić wtedy, w nocy. Miałam okazję, ale chciałam ci
dać szansę. Ojciec miał rację… Zero litości. Nie można czuć, trzeba myśleć
będąc shinobim! – krzyknęła Fukao, wstając. Wszyscy przyglądali się temu
wszystkiemu z zaciekawieniem.
- Nie zdajesz sobie sprawy z
tego, co przeżyłem! Dodatkowo brak akceptacji w waszej strony…
- Jesteś słaby – stwierdził Takeshi.
– Wybacz Gemmei, ale to też moja walka. Użyjemy naszej techniki. To wszystko,
co możemy teraz dla niego zrobić. On… Nie wróci – powiedział. Dziewczyna spojrzała
posępnie, jednak po chwili jej twarz przybrała zwykły wyraz.
- A więc nasze Hijutsu – Kōri-zō! – w tym momencie oboje wykonywali
pieczęci. Przeciwnik również. W jednym momencie nastąpił wybuch i nie było nic
widać. O chwili dopiero oczom ninja ukazał się dziwny widok. Mozai został
uwieziony w lodzie i osłonięty barierą z wody. Po chwili pękło jak bańka
mydlana i zniknęło. Dziewczyna była cała poparzona, a jej skóra, która
przypominała kryształki lodu – poodpadała. Chłopak był tylko trochę
poturbowany. I wtem… Gemmei upadła.
Jedna łza… Zauważyła ją tylko Sakura. Jedna kryształowa łza wypłynęła z jej
oczu, które zaraz potem się zamknęły.
- Kuso! Hiroki! Koji! Musimy ją stąd zabrać. Ona tego nie przeżyje. Jest
zbyt poparzona ! – krzyknął Hakiro. W jednym momencie zniknęli wszyscy,
zostawiając szok i zdezorientowanie.
- I co widzisz? – zapytała.
- Cierpienie – odparł.
- I co? – zadała ponownie pytanie.
- Zmienię to kiedyś, obiecuję, Gemmei!
- Iraki.. Nie bądź śmieszny…
A teraz znowu ta pustka.
Odejdź. Spoczywaj w spokoju drogi towarzyszu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz