wtorek, 23 grudnia 2014

Rozdział 44

Podkład


W tym momencie zdałam sobie sprawę z mojej bezczynności. W jednej chwili  zauważyłam, jak coś leci w moim kierunku. Nie zdążyłabym się obronić, gdyby nie on. Znowu mnie ratował.
Jestem beznadziejna – pomyślałam.
Piasek był szybszy. Dzięki niemu nie odniosłam najmniejszego zadrapania. Dopiero po kilku sekundach zauważyłam wyłaniającą się sylwetkę Gaary. Teraz zdałam sobie sprawę z tego, że mógł słyszeć moje wyznanie. Było mi nieco wstyd, ale teraz musiałam się skupić na przeciwniku.
- Zawołaj wszystkich. Toć tu się dzieje – odrzekł. Niechętnie, aczkolwiek natychmiast wykonałam jego polecenie. Popędziłam do wszystkich, którzy oczywiście byli w stanie walczyć. Wysłałam jednego z shinobi do Tunade z informacją, co się stało. Wiedziałam, że to była cisza przed burzą, ale co tym razem nas czekało? Wszystko jest takie dziwne i nieprawdopodobne. Czy my możemy zaznać chwili radości? Nawet my ninja na t zasługujemy, prawda?
Wkrótce potem staliśmy przy boku Gaary. Kiedy wszystko się uspokoił, z ciemności wyłonił się Sasuke razem ze swoją drużyną. Byliśmy zszokowani. Konoha nie pozbierała się jeszcze po ataku Pain’a, a tu kolejny problem. Uchiha chciał zniszczyć swój dom. Najwidoczniej zemsta pochłonęła go bezgranicznie. Nie potrafił się z jej pułapki wydostać. To było jak jad. Nie został usunięty na czas i rozszedł się po ciele, zabijając powoli w katuszach. On nie był tym, kogo znaliśmy. Przeobraził się w potwora bez duszy. DO tej pory nie zdawał sobie sprawy z tego, jaką ścieżka kroczył, kiedy mógł dokonać przeciwnego wyboru. Byś może kiedyś to w końcu zrozumie lub też umrze z nienawiścią i chęcią zemsty w sercu. Nas świat jest przerażający. Jednakże nie można żyć przeszłością. Musimy zająć się tym, co jest teraz, bo nasze życie jest krótkie. Czasem czuję się przerażona i przytłoczona napływem myśli. Nigdy nie sądziłam, że życie jest aż tak skomplikowane.
Zbliżyli się do nas. Pod zasłoną nocy widoczne były jedynie ich sylwetki i oczy… Sharingan. Błyszczał piekielną czerwienią. Dało się wyczuć wypływającą z niego siłę. Więc w końcu przyszedł się z nami zmierzyć. W niedługiej chwili jednostki ninja otoczyły tę trójkę.
- Sasuke Uchiha, jako missin-ninja i sprawca wielu napaści, śmierci  i rozbojów, w imieniu Konoha Gakure, jako wymiar najwyższej władzy w wiosce, ja Kazekage Wioski Piasku muszę cię pojmać i oddać w ręce Hokage w celu wymierzenia odpowiedniej kary – rzekł Gaara. Mężczyzna nie odpowiedział. Stali tak w ciszy, jednak w jednym momencie większość słabych ninja padła na ziemię. No tak... Sharingan. Atakować  zaczęli silniejsi, jednak niedługo potem padali.
- Zachować wszystkich przy życiu. Obezwładnić jedynie – rzekł. – Chcę widzieć ich cierpienie.
Nie było wszystkich ninja w wiosce. Na nasze nieszczęście szybko radzili sobie we trójkę z naszymi shinobi.  Naruto leżał nieprzytomny, a Hinata próbowała go ocucić. Shikamaru i Temari nie widziałam od dawna, a Choji leżał gdzieś przejedzony. Lee razem z Gai’em po ceremonii udali się do Kumo, a Kakashi z Anko do jej rodziny w Ame. Byliśmy na kiepskiej pozycji. Kankurou razem z TenTen i Neji’m próbowali powalić białowłosego chłopaka, a Ino, Kiba i Shino drugiego, pomarańczowłosego. Pozostali zajęli się Sasuke. To wszystko wydawało się być nieprawdopodobne. Stałam jak zaklęta. Jednak w momencie, kiedy zobaczyłam, jak Gaara obrywa, otrzeźwiłam się. Szybkim biegiem wpadłam na salę, gdzie leżał blondyn, a przy nim Hyuuga. Zamaszystym ruchem odsunęłam ją i wymierzyłam siarczysty cios w policzek Uzumaki’emu. Zaczął bełkotać coś pod nosem. Wkurzyłam się trochę, ale użyłam moich medycznych umiejętności, aby doprowadzić do mniej więcej stanu trzeźwości. Po chwili stanął na nogi i wybiegł na zewnątrz. Już po sekundzie i my się tam znaleźliśmy. Przydałaby się formacja Ino-Shika-Cho. Jedyne co mogłam zrobić, to leczyć rannych. Po ciężkiej walce obaj członkowie zespołu Sasuke padli. Teraz trzeba było unieszkodliwić bruneta. Mimo wszystko teraz się tym nie przejmowałam. Byłam zbyt zajęta udzielaniem pomocy. Gemmei, Koji, Hakiro i Takeshi nie włączali się do walki. Najwidoczniej byli gotowi w ostateczności użyć siły. To nie była ich sprawa, więc woleli zostać w tyle. W niedługą chwilę później, Fukao z Hakiro, pomagali rannym, a pozostała dwójka wiązała Taka. Naruto walczył sam. Wiedzieliśmy, że tego właśnie chce i mamy się nie wtrącać. Kiedy wszyscy byli opatrzeni, podeszłam do Gaary. Przyglądał się. Zaczęłam leczyć jego rany. Dziwnie się czułam. Wiedziałam, że nie chce, aby jemu przyjacielowi – Naruto – stało się cokolwiek. Nie byłam w stanie na to patrzeć. Po prostu poszłam. Podeszłam od Hinaty, która była przerażona tym wszystkim. Przytuliłam ją. Wiedziałam od dawna, że Sasuke jest zimny i dziewczyny go nie interesują, a mimo to jak głupia uczepiłam się go i nie chciałam dać za wygraną. Dążyłam do niemożliwego po prostu. W głębi byłam tego świadoma, jednak nie chciałam dopuścić do siebie takich myśli. Walka się toczyła. Naruto używał chakry lisa, a Sasuke sharingan’a. Blondyn starał się przebrnąć przez Susano, jednak mu się nie udało przez czarny, nie gasnący płomień. Obaj spojrzeli sobie w oczy. Kiedyś najlepsi przyjaciele, a dzisiaj wrogowie zaciekle walczący o życie i zwycięstwo, a wszystko dla dobra wioski. Patrząc na nich można sobie wiele uświadomić. Maja zupełnie przeciwne cechy, a mimo to byli w stanie się zbliżyć do siebie. Jednak nienawiść odsunęła wszystko to, co Sasuke zyskał. Nie widziałam, jak to się skończy. Nie mogłam nic powiedzieć, słowa zacisnęły mi się w gardle, a tłumiony płacz nie dawał o sobie zapomnieć. W jednej chwili poczułam spokój, tak, jakby wszystko stracił dla mnie sens. Sama nie wiedziałam dlaczego tak się stało. W odpowiednim momencie, kiedy Sasuke odwrócił swoją uwagę na innych shinobi, aby odbić ich atak, Naruto zaatakował. Dzięki potężnej chakrze demona, przedostał się poprzez Susano i uderzył Sasuke tak mocno, że odleciał na kilka metrów. Został zatrzymany przez drzewa. Po chwili podniósł się, a za moment ogień strawił wszystko. Drzewa czuły ból,, poddawały się, mimo wszystko płomieniowi. Wiedzieliśmy, że jeśli tego nie ugasimy, to Wioska Liścia nie będzie już nią. Gemmei zareagowała i użyła jednego ze swoich jutsu. Już po chwili unosiła się para, a jedynym śladem po pożarze była spalona trawa i niektóre drzewa.
Naruto razem z Sasuke walczyli teraz za pomocą tajijutsu. Wykonywali tak szybkie ataki, blokady i kontrataki, że nikt nie był w stanie ich dostrzec zwykłym okiem. Wiedziałam, żę musieli zregenerować trochę chakry, co było ciszą przed burzą. Naruto miał szansę pokonać go teraz, to jedyna okazja, kto widział na jak potężne jutsu Uchiha zbierał energię? Blondyn nie mógł dać mu czasu na złożenie pieczęci. Naruto w tym czasie pewnie obmyślał plan. W jednym momencie odsunęli się od siebie. Uzumaki stworzył klony, wtedy wiedziałam, że użyje rasengan’a. Po drugiej stronie dał się usłyszeć pisk tysiąca ptaków – chidori, technika, którą Kakashi nauczył Sasuke. Wszyscy z zapartym tchem przyglądali się pojedynkowi. Zaczęli biec w swoją stronę. Nagle huknęło i pojawiło się oślepiające światło. Zderzyli się. Zupełnie tak, jak wtedy, gdy Sasuke odchodził, a Naruto chciał go powstrzymać. Kiedy wszystko opadło i spojrzeliśmy w tamtym kierunku, blondyn uderzał Uchihę w twarz. Mina ostatniego potomka była niewzruszona, zupełnie tak, jakby nie czuł bólu.
- Sasuke ogarnij się do cholery! – krzyczał blondyn. Brunet w pewnym momencie zamknął oczy. Stracił najwidoczniej przytomność.

Po tym wszystkim nikt nie wiedział co zrobić. W końcu zwykli ludzie poczęli wiwatować. Ninja stali w ciszy. Naruto przeszedł ponury obok nas wszystkich. Nie powiedział nic. Był wściekły, bo nie mógł nic zrobić. Nie zaszedł daleko, bo już po chwili dało się słyszeć, jak jego ciało padło na ziemię. Natychmiast podbiegła do niego Sakura, która zaczęła leczyć jego rany.
Shinobi z ANBU, na rozkaz Tsunade, zabrali Sasuke. Jeszcze tego samego dnia Hokage zdecydowała o jego losie. Miał zostać do końca życia zamknięty w tajnej twierdzy i pilnowany 24 godziny na dobę przez najlepszych ninja. Naruto przez to stracił nieco pogody ducha, jednak nadal chciał sprowadzić do na prawidłową ścieżkę. Życie powoli zaczęło się większości układać. Od dawna IV Wielka Wojna Shinobi wisiała w powietrzu i nie jeden ninja był pewny, że za jakiś czas wybuchnie za sprawką Akatsuki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz