Podkład ♫
W tym momencie zdałam sobie sprawę z mojej
bezczynności. W jednej chwili zauważyłam, jak coś leci w moim kierunku. Nie zdążyłabym
się obronić, gdyby nie on. Znowu mnie ratował.
Jestem beznadziejna – pomyślałam.
Piasek był szybszy. Dzięki niemu nie
odniosłam najmniejszego zadrapania. Dopiero po kilku sekundach zauważyłam
wyłaniającą się sylwetkę Gaary. Teraz zdałam sobie sprawę z tego, że mógł słyszeć
moje wyznanie. Było mi nieco wstyd, ale teraz musiałam się skupić na
przeciwniku.
- Zawołaj wszystkich. Toć tu się dzieje –
odrzekł. Niechętnie, aczkolwiek natychmiast wykonałam jego polecenie.
Popędziłam do wszystkich, którzy oczywiście byli w stanie walczyć. Wysłałam
jednego z shinobi do Tunade z informacją, co się stało. Wiedziałam, że to była
cisza przed burzą, ale co tym razem nas czekało? Wszystko jest takie dziwne i
nieprawdopodobne. Czy my możemy zaznać chwili radości? Nawet my ninja na t
zasługujemy, prawda?
Wkrótce potem staliśmy przy boku Gaary.
Kiedy wszystko się uspokoił, z ciemności wyłonił się Sasuke razem ze swoją drużyną.
Byliśmy zszokowani. Konoha nie pozbierała się jeszcze po ataku Pain’a, a tu
kolejny problem. Uchiha chciał zniszczyć swój dom. Najwidoczniej zemsta
pochłonęła go bezgranicznie. Nie potrafił się z jej pułapki wydostać. To było
jak jad. Nie został usunięty na czas i rozszedł się po ciele, zabijając powoli
w katuszach. On nie był tym, kogo znaliśmy. Przeobraził się w potwora bez
duszy. DO tej pory nie zdawał sobie sprawy z tego, jaką ścieżka kroczył, kiedy
mógł dokonać przeciwnego wyboru. Byś może kiedyś to w końcu zrozumie lub też
umrze z nienawiścią i chęcią zemsty w sercu. Nas świat jest przerażający. Jednakże
nie można żyć przeszłością. Musimy zająć się tym, co jest teraz, bo nasze życie
jest krótkie. Czasem czuję się przerażona i przytłoczona napływem myśli. Nigdy nie
sądziłam, że życie jest aż tak skomplikowane.
Zbliżyli się do nas. Pod zasłoną nocy
widoczne były jedynie ich sylwetki i oczy… Sharingan. Błyszczał piekielną
czerwienią. Dało się wyczuć wypływającą z niego siłę. Więc w końcu przyszedł
się z nami zmierzyć. W niedługiej chwili jednostki ninja otoczyły tę trójkę.
- Sasuke Uchiha, jako missin-ninja i sprawca wielu napaści, śmierci i rozbojów, w imieniu Konoha Gakure, jako
wymiar najwyższej władzy w wiosce, ja Kazekage Wioski Piasku muszę cię pojmać i
oddać w ręce Hokage w celu wymierzenia odpowiedniej kary – rzekł Gaara. Mężczyzna
nie odpowiedział. Stali tak w ciszy, jednak w jednym momencie większość słabych
ninja padła na ziemię. No tak... Sharingan. Atakować zaczęli silniejsi, jednak niedługo potem
padali.
- Zachować wszystkich przy życiu. Obezwładnić jedynie – rzekł. – Chcę widzieć
ich cierpienie.
Nie było wszystkich ninja w wiosce. Na nasze
nieszczęście szybko radzili sobie we trójkę z naszymi shinobi. Naruto leżał nieprzytomny, a Hinata próbowała
go ocucić. Shikamaru i Temari nie widziałam od dawna, a Choji leżał gdzieś
przejedzony. Lee razem z Gai’em po ceremonii udali się do Kumo, a Kakashi z
Anko do jej rodziny w Ame. Byliśmy na kiepskiej pozycji. Kankurou razem z
TenTen i Neji’m próbowali powalić białowłosego chłopaka, a Ino, Kiba i Shino
drugiego, pomarańczowłosego. Pozostali zajęli się Sasuke. To wszystko wydawało
się być nieprawdopodobne. Stałam jak zaklęta. Jednak w momencie, kiedy
zobaczyłam, jak Gaara obrywa, otrzeźwiłam się. Szybkim biegiem wpadłam na salę,
gdzie leżał blondyn, a przy nim Hyuuga. Zamaszystym ruchem odsunęłam ją i
wymierzyłam siarczysty cios w policzek Uzumaki’emu. Zaczął bełkotać coś pod
nosem. Wkurzyłam się trochę, ale użyłam moich medycznych umiejętności, aby doprowadzić
do mniej więcej stanu trzeźwości. Po chwili stanął na nogi i wybiegł na
zewnątrz. Już po sekundzie i my się tam znaleźliśmy. Przydałaby się formacja
Ino-Shika-Cho. Jedyne co mogłam zrobić, to leczyć rannych. Po ciężkiej walce
obaj członkowie zespołu Sasuke padli. Teraz trzeba było unieszkodliwić bruneta.
Mimo wszystko teraz się tym nie przejmowałam. Byłam zbyt zajęta udzielaniem
pomocy. Gemmei, Koji, Hakiro i Takeshi nie włączali się do walki. Najwidoczniej
byli gotowi w ostateczności użyć siły. To nie była ich sprawa, więc woleli
zostać w tyle. W niedługą chwilę później, Fukao z Hakiro, pomagali rannym, a
pozostała dwójka wiązała Taka. Naruto walczył sam. Wiedzieliśmy, że tego
właśnie chce i mamy się nie wtrącać. Kiedy wszyscy byli opatrzeni, podeszłam do
Gaary. Przyglądał się. Zaczęłam leczyć jego rany. Dziwnie się czułam.
Wiedziałam, że nie chce, aby jemu przyjacielowi – Naruto – stało się cokolwiek.
Nie byłam w stanie na to patrzeć. Po prostu poszłam. Podeszłam od Hinaty, która
była przerażona tym wszystkim. Przytuliłam ją. Wiedziałam od dawna, że Sasuke jest
zimny i dziewczyny go nie interesują, a mimo to jak głupia uczepiłam się go i
nie chciałam dać za wygraną. Dążyłam do niemożliwego po prostu. W głębi byłam
tego świadoma, jednak nie chciałam dopuścić do siebie takich myśli. Walka się
toczyła. Naruto używał chakry lisa, a Sasuke sharingan’a. Blondyn starał się
przebrnąć przez Susano, jednak mu się nie udało przez czarny, nie gasnący
płomień. Obaj spojrzeli sobie w oczy. Kiedyś najlepsi przyjaciele, a dzisiaj
wrogowie zaciekle walczący o życie i zwycięstwo, a wszystko dla dobra wioski. Patrząc
na nich można sobie wiele uświadomić. Maja zupełnie przeciwne cechy, a mimo to
byli w stanie się zbliżyć do siebie. Jednak nienawiść odsunęła wszystko to, co
Sasuke zyskał. Nie widziałam, jak to się skończy. Nie mogłam nic powiedzieć,
słowa zacisnęły mi się w gardle, a tłumiony płacz nie dawał o sobie zapomnieć.
W jednej chwili poczułam spokój, tak, jakby wszystko stracił dla mnie sens.
Sama nie wiedziałam dlaczego tak się stało. W odpowiednim momencie, kiedy
Sasuke odwrócił swoją uwagę na innych shinobi, aby odbić ich atak, Naruto zaatakował.
Dzięki potężnej chakrze demona, przedostał się poprzez Susano i uderzył Sasuke
tak mocno, że odleciał na kilka metrów. Został zatrzymany przez drzewa. Po
chwili podniósł się, a za moment ogień strawił wszystko. Drzewa czuły ból,,
poddawały się, mimo wszystko płomieniowi. Wiedzieliśmy, że jeśli tego nie
ugasimy, to Wioska Liścia nie będzie już nią. Gemmei zareagowała i użyła
jednego ze swoich jutsu. Już po chwili unosiła się para, a jedynym śladem po pożarze
była spalona trawa i niektóre drzewa.
Naruto razem z Sasuke walczyli teraz za
pomocą tajijutsu. Wykonywali tak szybkie ataki, blokady i kontrataki, że nikt
nie był w stanie ich dostrzec zwykłym okiem. Wiedziałam, żę musieli
zregenerować trochę chakry, co było ciszą przed burzą. Naruto miał szansę
pokonać go teraz, to jedyna okazja, kto widział na jak potężne jutsu Uchiha
zbierał energię? Blondyn nie mógł dać mu czasu na złożenie pieczęci. Naruto w
tym czasie pewnie obmyślał plan. W jednym momencie odsunęli się od siebie. Uzumaki
stworzył klony, wtedy wiedziałam, że użyje rasengan’a. Po drugiej stronie dał
się usłyszeć pisk tysiąca ptaków – chidori, technika, którą Kakashi nauczył
Sasuke. Wszyscy z zapartym tchem przyglądali się pojedynkowi. Zaczęli biec w swoją
stronę. Nagle huknęło i pojawiło się oślepiające światło. Zderzyli się.
Zupełnie tak, jak wtedy, gdy Sasuke odchodził, a Naruto chciał go powstrzymać.
Kiedy wszystko opadło i spojrzeliśmy w tamtym kierunku, blondyn uderzał Uchihę
w twarz. Mina ostatniego potomka była niewzruszona, zupełnie tak, jakby nie
czuł bólu.
- Sasuke ogarnij się do cholery! – krzyczał blondyn. Brunet w pewnym
momencie zamknął oczy. Stracił najwidoczniej przytomność.
Po tym wszystkim nikt nie wiedział co
zrobić. W końcu zwykli ludzie poczęli wiwatować. Ninja stali w ciszy. Naruto przeszedł
ponury obok nas wszystkich. Nie powiedział nic. Był wściekły, bo nie mógł nic
zrobić. Nie zaszedł daleko, bo już po chwili dało się słyszeć, jak jego ciało
padło na ziemię. Natychmiast podbiegła do niego Sakura, która zaczęła leczyć
jego rany.
Shinobi z ANBU, na rozkaz Tsunade, zabrali
Sasuke. Jeszcze tego samego dnia Hokage zdecydowała o jego losie. Miał zostać do
końca życia zamknięty w tajnej twierdzy i pilnowany 24 godziny na dobę przez
najlepszych ninja. Naruto przez to stracił nieco pogody ducha, jednak nadal
chciał sprowadzić do na prawidłową ścieżkę. Życie powoli zaczęło się większości
układać. Od dawna IV Wielka Wojna Shinobi wisiała w powietrzu i nie jeden ninja
był pewny, że za jakiś czas wybuchnie za sprawką Akatsuki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz